Kiedy Karol Darwin badał zięby na Galapagos i zbierał dane, które posłużyły do sformułowania teorii ewolucji, na Ziemi żył tysiąc milionów ludzi. Miliard. Dziś w samych tylko miastach mieszka ich czterokrotnie więcej.
Wydawało się wówczas – a była to pierwsza połowa wieku XIX – że są jeszcze obszary planety nienaznaczone obecnością człowieka. Było to jednak wrażenie niezgodne z prawdą, bo zmienialiśmy globalny ekosystem już od początków epoki przemysłowej. Natura pisana przez duże „N” już wtedy była tylko mitem. Przekonanie to przetrwało jednak do dziś, w – jak mówi Szulkin – bastionach idealizmu. – Chcemy wierzyć, że ta nieskażona przyroda gdzieś tam jest.
Fakt, że jej nie ma, nie musi jednak być źródłem przygnębienia. Nawet ta wystawiona na największą presję z naszej strony – miejska – jest bezcenna w nietrywialny sposób.
Czytaj także: Krótki poradnik, jak podróżować etycznie