Dziś szczyt rolniczy; ponury obraz prokuratury Ziobry na komisji śledczej ds. wyborów kopertowych; Naddniestrze poprosiło Rosję o ochronę; krytyka Jarosława Kaczyńskiego w PiS; Hurkacz w ćwierćfinale w Dubaju.
Zwroty wynikają z faktu, że w ramach zaliczek na podatek od dochodów osobistych za 2022 r. fiskus zabierał nam dużo więcej pieniędzy, niż mu się należało.
Od 1 lipca podatki od dochodów osobistych znów rozliczamy po nowemu. Zamiast Polskiego Ładu, który wprowadził sporo zamieszania i został totalnie skrytykowany, obowiązuje ustawa Niskie Podatki. Budżet straci na nich tylko w tym roku 6,8 mld zł.
Polski Ład obciąża premiera, ministra finansów, jego zastępców oraz inne osoby wnoszące „twórczy wkład” w tę stertę papierów. Urzędniczy aparat wykonawczy robił, co mu kazano. Czy można tę hucpę wybaczyć?
Od kilku tygodni nie ma ministra finansów, ale premier zapowiedział kolejne zmiany w podatku PIT. Mają być korzystne dla podatników, naprawić to, co napsuł Polski Ład. W rządzie, który obniża podatki i zwiększa wydatki, profesjonalny minister finansów byłby tylko przeszkodą.
Narasta bałagan spowodowany przez zmiany podatkowe w tzw. Polskim Ładzie. Próbując łagodzić jedne absurdy, rząd stwarza następne. Premier przeprasza za błędy, a minister finansów zmienia ustawy rozporządzeniami, nie przejmując się prawem.
PiS chce pozbawić rodziców samotnie wychowujących dzieci możliwości rozliczania się razem z nimi z PIT. Bo jeśli w życie wejdzie Polski Ład, mogliby za dużo zyskać. Zdaniem resortu rodziny to dobry sposób, żeby zmniejszyć liczbę rozwodów.
132 strony, dziesiątki pomysłów i średnio 65 mld zł kosztów dla finansów publicznych rocznie. Największe zainteresowanie w Polskim Ładzie budzą zmiany w podatkach i składkach, które odczują wszyscy pracujący.
Po raz kolejny dowiedzieliśmy się, że wirus jest w odwrocie, więc pora na prezentację Polskiego Ładu i powrót do normalności. Program powinien nie tylko pomóc wydobyć gospodarkę z recesji, ale także ją „zazielenić”, uczynić przyjazną dla klimatu. Tymczasem Polski Ład bardziej przypomina partyjny program wyborczy finansowany za unijne pieniądze.
PiS nieustannie podnosi podatki, zapewniając, że je obniża. Teraz, jak wynika z przecieków, zanosi się na kolejną rewolucję. Ile rząd nam zabierze, żeby powiedzieć, że daje?