Rozumiem ludzi głosujących na Konfederację i AfD. Polska to nie NRD, ale swoje obszary biedy, wykluczenia i nigdy „niewyprasowanych” nierówności mamy.
Gdybym miał zaproponować jakąś nazwę dla Konfederacji, wybrałbym AdP na wzór AfD. Podobna retoryka, mniej więcej taki sam populizm. Jest jednak istotna różnica.
A Rafał Trzaskowski? No właśnie, co właściwie robi Trzaskowski? Otóż wydaje się, że wchodzimy w ten etap kampanii, w którym zaczyna się wielkie narzekanie. I to nie przeciwników.
Coraz trudniej dziś straszyć dzieci Konfederacją, zwłaszcza że akurat w tej grupie wiekowej Konfederacja radzi sobie znakomicie. Jeśli zaś chodzi o Donalda Trumpa, to Konfederacja chyba najbardziej przypomina jego polską mutację – pisowcy brzmią jak lokaje Trumpa, konfederaci jak Trump.
Sławomir Mentzen i Konfederacja idą w górę. „Konfederyzuje” się zresztą cała polska polityka, choćby z powodu zabiegania o elektorat w drugiej turze wyborów prezydenckich. Czy to trwały zwrot, czy tylko kolejny incydent z „trzecią siłą”?
Radykałowie rosną w siłę, a mainstream przejmuje ich agendę w nadziei, że biorąc tematy, weźmie się przy okazji i głosy. O tym globalnym zjawisku, ze szczególnym uwzględnieniem polskiego przypadku Konfederacji, Karolina Lewicka rozmawia z Rafałem Kalukinem.
Ci, którzy twierdzą, że Europa jest słaba i rozbita, dlatego trzeba się uwiesić na USA, sami robią wszystko, aby ten proces dzielenia i osłabiania pogłębiać.
Na trzy miesiące przed pierwszą turą – nic, ani jednego baneru, żadnego billboardu, absolutny brak śladów kampanii. Dopiero w Krynicy dostrzegłem dwa plakaty Sławomira Mentzena, a gdzieś pod Muszyną wisi podobno jeden Rafał Trzaskowski.
Zdarta płyta trafia w gust polskiego społeczeństwa. To nie tylko wina populizmu. Wyborcom brakuje konkurencyjnych kapel, a znana melodia relaksuje po ciężkim tygodniu.