Szykowana od wielu tygodni rekonstrukcja rządu – choć, według samego premiera, miała być niewielka – okazała się ważnym wydarzeniem politycznym. Kadrowe zmiany w Ministerstwach Spraw Wewnętrznych i Obrony Narodowej zapowiadają próbę wyjścia z impasu, w jakim znalazła się formowana przez Jarosława Kaczyńskiego polityka rozliczeń.
Premier Jarosław Kaczyński zakończył szumnie zapowiadany od wielu tygodni przegląd resortów. Wyniki są bardzo zagadkowe. Dwie niejasne dymisje, akurat nie najgorszych ministrów, trzy ostrzeżenia (wg ministra Gosiewskiego) dla resortów transportu, pracy i budownictwa, ale bez podania szczegółów. Dlatego „Polityka” postanowiła sama dokonać przeglądu ministerstw i ich szefów. Oceny dokonali dziennikarze od lat opisujący wybrane branże.
Ludzie między sześćdziesiątką a siedemdziesiątką. Przyszli na świat tuż przed wojną, w jej epicentrum albo tuż po niej. Jedyne pokolenie, które od pieluch, a w każdym razie od przedszkola, życie spędziło w PRL: dzieciństwo, młodość, wiek dojrzały. Socjalistyczni, jakby się wydawało, do szpiku kości. Pokolenie marcowo-grudniowe, jak piszą o nim socjologowie. Dzielne, wytrwałe, zahartowane. Ale też zbiedniałe. Upokorzone. Obarczone winą za zbyt wczesne urodzenie.
Co najmniej raz w tygodniu mam jako obywatel fundamentalne, choć niebezpośrednie zderzenie z premierem. Premier uważa zapewne, że gorliwie wypełnia dany mu przez wyborców demokratyczny mandat do rządzenia Polską. Ja uważam, że on ten demokratyczny mandat narusza i przekracza.
Dekomunizacja, deubekizacja, degradacja generałów, odbieranie orderów i emerytur – te inicjatywy mają służyć ukaraniu ludzi PRL. Jednocześnie usatysfakcjonowani, także finansowo, mają być ci, którzy byli ofiarami systemu.
Jarek wyszedł z domu na mróz. Wystarczyło pchnąć drzwi i one ustąpiły. Szedł boso po śniegu. Droga od jego domu na końcu wsi do cioci Eweliny, siostry taty, strasznie długa dla dwuipółlatka. I potem cała Polska poznała tę drogę Jarka do cioci Eweliny.
Rozmowa z Adamem Kruszewskim, specjalistą od zarządzania służbą zdrowia, o prostych lekarstwach na jej schorzenia
Państwo chętnie wyciąga ręce po nasze pieniądze, ale trudno się z nimi rozstaje. Obywatel, który zgodnie z prawem chce dochodzić zwrotu jakiejś nadpłaty, musi się przygotować na urzędniczy tor przeszkód. Ostatnio bywa on coraz dłuższy.
Allegro to internetowa potęga, przez którą przechodzi jedna trzecia polskiego e-handlu. Obrosło też innymi serwisami, niekiedy bardzo pomysłowymi.
Sporo wielkich światowych koncernów wyrosło z firm rodzinnych. Część z nich pozostaje nadal pod kontrolą potomków założycieli. Czy i my doczekamy się dynastii polskich Fordów, Agnellich, Waltonów?
Bomba atomowa zrzucona na Tel Awiw, Hajfę, a może nawet Jerozolimę? Ambicje prezydenta Iranu Mahmuda Ahmedinedżada sięgają znacznie dalej. Wywiad izraelski z niepokojem śledzi sytuację. Czy możliwy jest atak prewencyjny na Iran?
Przed sądem w Salt Lake City w Utah stanie wkrótce Warren Jeffs, przywódca radykalnego odłamu mormonów. Ma pięćdziesiąt żon i ponad sześćdziesięcioro dzieci. Ale uwaga: niewykluczone, że poligamia zostanie w USA zalegalizowana.
Nyamko Sabuni stała się najbardziej kontrowersyjną postacią szwedzkiego rządu i to bynajmniej nie z powodu koloru skóry. Jej radykalne poglądy budzą sprzeciw społeczności muzułmańskich imigrantów i feministek.
Książka Nowickiego to jeden wielki postulat, nawołujący do oddania sprawiedliwości sztuce telenoweli.
Rozmowa z laureatką Paszportu „Polityki”, reżyserką teatralną Mają Kleczewską
Do kin wchodzi kolejna część sagi poświęcona Hannibalowi Lecterowi, jednej z najbardziej odrażających ikon popkultury. Hollywoodzki dreszczowiec wyjaśnia, skąd się wzięło w zabójcy-ludojadzie zło.
Polscy designerzy coraz bardziej liczą się w świecie. Projektują jachty i samoloty, koszule, meble, dywany, płytki ceramiczne, ale też noże do ryb. Polski przemysł zaczyna wreszcie sięgać po rodzime nowe wzory.
Reżyser Jan Klata pokazał w Berlinie spektakl „Transfer”, w którym Niemcy i Polacy z generacji wojennej opowiadają o utracie stron rodzinnych, a w kabaretowych skeczach występują Stalin, Roosevelt i Churchill. Widowisko trafiło w epicentrum niemieckiej debaty, czy można kpić z tyranów.
Miłości i miłostki królów nieraz prowadziły do poważnych zawirowań politycznych. Dlatego z taką uwagą były obserwowane, a nieraz i krytykowane przez współczesnych.
Trzy dni po ogłoszeniu w Paryżu raportu, z którego wynika, że klimat na Ziemi ociepla się głównie z winy człowieka, w Londynie zebrała się grupa badaczy, aby poinformować, że przekonujących dowodów na to nie ma.
Wszystkie wykopaliska archeologiczne bledną przy starych tekstach, które są jak głos z przeszłości – uściślają, tłumaczą, obalają ustalone już poglądy. I takie teksty na szczęście ciągle są odnajdywane.
Pod wpływem mediów i Internetu udawanie uczuć zastępuje prawdziwe emocje. W sprawach miłości ludzie zawsze ulegali iluzjom, ale nigdy złudzenia nie były aż tak atrakcyjne dla publiczności, jak w czasach popkultury.
W Polsce połowa przygotowujących się właśnie do matury bierze korepetycje. Na Zachodzie ludzie też inwestują w pozaszkolną edukację dzieci. Ale tam douczają je – legalnie i oficjalnie – korepetytorskie koncerny. U nas wszystko tonie w szarej strefie.
Objęcie przez Aleksandra Szczygłę (43 lata) funkcji szefa MON opozycja tłumaczy jednoznacznie: Lech Kaczyński bardzo poważnie traktuje swoją funkcję zwierzchnika Sił Zbrojnych, więc elementy niepewne zastępuje pewnymi, a w każdym razie posłusznymi.
Janusz Kaczmarek (46 lat) wraz z ministerialną nominacją przekroczył próg wielkiej polityki. Jako prokurator krajowy stał na tym progu, ale zajmował się tym, czym wcześniej przez wiele lat – śledztwami. Teraz musi wejść w nową polityczną rolę.
Artykuły Tomasza Wołka („Wydrzeć Michnikowi polską duszę” – POLITYKA 3 i „Salonowiec” – POLITYKA 5) wywołały żywy odzew. Jednym z salonowców opozycji demokratycznej lat 70. i 80. był Jan Lityński, którego tekst w formie listu do Wołka zamieszczamy poniżej.
Podczas turniejów tańca towarzyskiego dumni rodzice uwieczniają młodziutkich tancerzy na dziesiątkach zdjęć. Rzeczywiście pięknie udają dorosłych na parkiecie. Po latach robi im się inne fotografie, nie przeznaczone już do rodzinnych albumów. To rentgenowskie zdjęcia stawów i kości.
Malkee przez trzy lata szedł pieszo i jechał autostopem z Indii do Maroka. Ledwie udało mu się przejść Saharę. Nielegalnie przekroczył granicę hiszpańskiej Melilli i teraz czeka na status uchodźcy. Lub deportację, która jest dla niego jak wyrok.