Codziennie pojawia się w tym samym miejscu i o tej samej porze. Wędruje wzdłuż brazylijskiej plaży Copacabana. Ma około czterdziestki. Klienci przydrożnych restauracji obserwują, jak żongluje piłką. Wyczynia cuda. Zbiera oklaski. Brawa milkną, gdy mija żywopłot i zaczyna krążyć między stolikami. Wtedy widać, że Marcelo nie ma nogi. Porusza się o kulach.
Przemysław Rudzki, Krzysztof Stanowski
19.03.2005