Czy jest sens zajmowania się klapsami w kraju, którym kilkaset dzieci rocznie przywozi się do szpitali, czasem w stanie nie do uratowania, poparzonych, połamanych, z krwiakami, wylewami, z pękniętym kroczem? Czy klapsy to jest w ogóle problem, gdy tysiące dzieci nie dojada?
Barbara Pietkiewicz, [wsp.] Tomasz Walat
22.01.2005