W klimacie Pierwszego Maja, święta pracy, warto odnotować rewolucję, jaka się u nas dokonała. Już ponad 7 mln osób – blisko dwie trzecie ogółu zatrudnionych – pracuje w którymś z 3 mln małych przedsiębiorstw. To one tworzą 55 proc. produktu krajowego brutto. To one, od dołu, od korzeni, budują w Polsce ludowy kapitalizm. Zresztą w całym rozwiniętym świecie małe firmy stały się dziś podstawą wielkich gospodarek. W Unii Europejskiej zakładów zatrudniających ponad 250 osób jest mniej niż 1 proc. Pod tym względem u nas jest już podobnie, pod innymi – niestety – ciągle nie. Co trzecia nowa firma w Polsce pada przed upływem roku od zarejestrowania, zaś w ostatnich latach – według GUS – więcej małych przedsiębiorstw znika z rynku, niż się na nim pojawia. Widomy to znak, że więcej niż zachęt jest kłód rzucanych pod nogi. A przecież to właśnie w drobnych przedsiębiorcach pokładaliśmy nadzieje na skuteczniejszą niż do tej pory walkę z bezrobociem. Wielu z nich mówi nam, że czują się jak ścigany jeleń. I to nie konkurencja poluje na nich nieustannie, ale państwo.
Karen Fram. Lat 17, licealistka z Hajfy w Izraelu, uczestniczka Marszu Żywych
W prawyborczym sondażu w Nysie bezapelacyjnie zwyciężyła koalicja SLD-UP zdobywając ponad 46 proc. głosów. Klęskę poniosły ugrupowania posolidarnościowe. AWS nie osiągnęła nawet 8 proc. głosów, a więc progu ustanowionego w ordynacji dla koalicji partii politycznych, Unia Wolności zdobyła niecałe 3 proc. głosów. Prawdziwy sukces odniosła natomiast Samoobrona, której poparcia udzieliło 6,7 proc. głosujących! To najlepszy wynik Samoobrony w dotychczasowych prawyborach i wyborach.
Jeśli Hiszpanie jeszcze obniżą cenę i aktywnie włączą się w prywatyzację zakładów PZL Warszawa-Okęcie, to nasze wojskowe lotnictwo w podmadryckich zakładach firmy CASA kupi 8–10 średnich samolotów transportowych, które po 2003 r. zastąpią wysłużone poradzieckie An-26 latające w krakowskiej 13 Eskadrze Lotnictwa Transportowego. Za każdy zapłacimy 20–25 mln dolarów.
Siedziba Elektrimu w miniony piątek przypominała twierdzę – zaryglowane wejście, wzmocniona ochrona, nawet sklepy mieszczące się na parterze pozamykane. W ten sposób zarząd spółki chciał bronić się przed spodziewanym atakiem grupy akcjonariuszy dążących do przejęcia władzy.
Szefem sztabu wyborczego koalicji SLD-UP odpowiedzialnym za program i za kształt list kandydatów do parlamentu został Krzysztof Janik, sekretarz generalny SLD. Ten wybór był oczywisty. W sztabach wyborczych praktykował od prezydenckiej kampanii Cimoszewicza, dla Kwaśniewskiego wymyślił hasło „Wybierzmy przyszłość”, przez specjalistów uznane za najlepsze w całej kampanii. Dowodził sztabem SLD w czasie wyborów samorządowych, po których ugrupowanie to rządzi lub współrządzi w 9 województwach. Od 1997 r. jest sekretarzem generalnym SLD i drugim po Leszku Millerze człowiekiem w partii. Teraz ma przed sobą zadanie być może najtrudniejsze: doprowadzić Sojusz do największego w dziejach tej formacji zwycięstwa, najlepiej takiego, które pozwoli na samodzielne rządzenie.
Niedawna demonstracja podwawelskich szalikowców wymierzona w znacznej mierze przeciw siostrom norbertankom uświadomiła opinii publicznej, że nowoczesny Kraków wyrósł na włościach, których właścicielem był i często nadal jest Kościół. Na kościelnych dobrach powstał nie tylko klub sportowy Cracovia, ale też Nowa Huta i kilka innych blokowisk, a różne krakowskie szpitale, teatry i uczelnie to tylko lokatorzy księdza kardynała, proboszcza lub przeora. I choć spora część majątku została przez Kościół utracona, to i tak obszar miasta, należący do Archidiecezji Krakowskiej, dziewięćdziesięciu parafii oraz ponad siedemdziesięciu zgromadzeń zakonnych wynosi dziś tyle, ile powierzchnia Krakowa z początku XX stulecia.
Siedzi w Sztumie, w pojedynczej celi dla niebezpiecznych skazanych. To jego pierwszy w życiu wyrok, jaki odbywa za kratami. Twierdzi, że zarzucanych mu na procesie czynów nie popełnił. Nie wymuszał haraczy, nie zlecił morderstwa, nie był szefem mafii. Kim więc był, kim jest? – Byłem zwykłym przedsiębiorcą, hodowcą gołębi – odpowiada. – A oni mnie zamknęli, zrobili ze mnie dziada.
W sobotę rozpoczyna się Światowy Zjazd Polonii i Polaków z zagranicy. Przedstawiciele najwyższych władz w przemówieniach podkreślą, że ta szczególna jedna czwarta naszej wielkiej wspólnoty narodowej, mieszkająca za granicą, dobrze przysłużyła się ojczyźnie. W Warszawie zespół Mazowsze wystąpi z koncertem „Nad Wisłą się urodziłem”, a na rynku w Krakowie zobaczymy uroczysty finał koncertu „Do kraju tego – tęskno mi Panie”. To wszystko ładnie. Jednak niepodległa Polska powinna przede wszystkim spłacić dług wobec Polonii.
Spór o samolot na wyspie Hainan nie zakończył się po zwolnieniu amerykańskich pilotów. Kością niezgody pozostaje maszyna EP-3E Aries II oraz interpretacja incydentu. Pekin nadal obciąża Amerykanów winą za powietrzną kolizję, Waszyngton oskarża chińskiego pilota o brawurę. Jednak prezydent Bush wyciszył twardogłowych w Pentagonie, wysłał do akcji Colina Powella i listem z półprzeprosinami pozwolił Chińczykom zachować twarz i udawać, że imperialistyczny hegemon przyznał się do winy za to, czego nie zrobił.
„Zawsze jesteśmy wierni królowi, carowi i Kekkonenowi” – mówi bezbłędną polszczyzną przewodnik Holgen i dodaje: „Kekkonen nie był nigdy agentem KGB, tylko fińskim patriotą”. W mikrobusie wiozącym naszą grupkę polskich dziennikarzy z lotniska do centrum Helsinek zapada na chwilę cisza. W stolicy jeszcze nieraz usłyszymy pochwałę epoki Kekkonena, po której ostatecznie Finlandia miękko wylądowała w Unii Europejskiej.
Po artykule Anny Szulc (POLITYKA 15) napisało do nas wielu urażonych studentów. Według nich obraz krakowskiego miasteczka akademickiego został mocno przejaskrawiony, opisane problemy dotyczą wąskiej grupy osób, pozostali po prostu uczą się i pracują, mieszkając przy tym często w naprawdę ciężkich warunkach. Są jednak także głosy potwierdzające obserwacje autorki, ubolewające nad coraz niższą kondycją społeczności studenckiej.
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla każdego]
Praca to teren polowania. Polują łowcy głów (na pracowników) i pracownicy (na posady). Łowy zaczynają się od słów: życzeń, przechwałek, obietnic. Nawet ci, którzy w polowaniu bezpośrednio nie uczestniczą, stają się jego świadkami przez czytanie ogłoszeń o pracy i poznawanie ich dziwnego języka.
„Lektor” Bernharda Schlinka to światowy bestseller, w którym jest zarówno pikantna akcja jak i potężna dawka psychodramy. Uwiedzenie, miłość, ludobójstwo, zbrodnia i kara, a także klątwa dotykająca następnego pokolenia. Warto tę powieść czytać razem z „Madame” Antoniego Libery.
Komiks „Maus. Opowieść ocalałego” Arta Spiegelmana wywołał już wiele kontrowersji. Autorowi zarzucano, że upraszcza historię i że umniejsza dramat zagłady Żydów podczas II wojny światowej.
Trudno w to uwierzyć pamiętając niedawną ceremonię Oscarów – suknie po kilka tysięcy dolarów, jeszcze droższą biżuterię i rozciągnięte w uśmiechu twarze odbiorców złotych statuetek. Przyszłoroczne Oscary mogą jednak wyglądać zupełnie inaczej, jeśli dojdzie do strajku, którym grożą scenarzyści i aktorzy. Pierwsi mogą przerwać pracę już 1 maja, drudzy 1 lipca. Wtedy bowiem wygasają kontrakty podpisane przez związki zawodowe reprezentujące interesy obu tych grup z wytwórniami filmowymi.
[warto mieć w biblioteczce]
Wyłudzenia stały się zmorą polskiej gospodarki. Wyłudza się prawie wszystko, za co nie trzeba płacić od ręki – od telefonów komórkowych i telewizorów po wagony węgla i linie produkcyjne. Dziurawe prawo i niesprawny wymiar sprawiedliwości powodują, że proceder ten jest bezpieczny i niezwykle intratny. Dlatego firmy, które na skutek wyłudzeń ponoszą największe straty, zawiązały koalicję i chcą się bronić.
Kto uwierzył dziesięć lat temu w siłę złotego o gwarantowanym kursie 9500 zł za dolara, ten wygrał. Stopniowo coraz więcej Polaków wyciągało z kont bankowych albo spod materaca odłożone na czarną godzinę zielone pieniądze i zamieniało je na złote. Czyżbyśmy teraz, kiedy złotówka taka silna, mieli w nią zwątpić i powracać do starych zwyczajów i obcych pieniędzy?
Zaczyna się małe uwłaszczenie: lokatorzy budynków zakładowych mogą wykupić mieszkania nawet za 5 proc. rynkowej ceny (jeśli przysługuje im maksymalna bonifikata). Także mieszkania komunalne sprzedawane są coraz taniej, w niektórych miastach za 10 proc. ceny rynkowej. Prywatyzacji nie poddaje się tylko administracja domów. A to często oznacza, że działa bezprawnie.
Przed pięćdziesięciu laty w kwietniu 1951 r. w Paryżu powołana została do życia Europejska Wspólnota Węgla i Stali. W skład tej organizacji weszło sześć państw: Francja, RFN, Włochy, Belgia, Holandia i Luksemburg. Był to punkt zwrotny w dziejach Europy: wielki krok ku jej zjednoczeniu na francusko-niemieckim fundamencie. Zasługa to trzech wielkich Europejczyków: francuskiego ministra spraw zagranicznych Roberta Schumana, kanclerza RFN Konrada Adenauera oraz Jeana Monneta – komisarza francuskiego planu odbudowy i modernizacji. Tego ostatniego nazywano nie bez racji szarą eminencją Europy.
Na wielokrotnie reprodukowanym zdjęciu z 17 sierpnia 1989 r. widzimy, jak Lech Wałęsa, Roman Malinowski – prezes ZSL i Jerzy Jóźwiak – przewodniczący SD trzymając się za ręce w geście triumfu zapowiadają powstanie nowej koalicji politycznej, która po czerwcowych wyborach miała utworzyć pierwszy w PRL rząd z premierem nie należącym do PZPR. Dla obu stronnictw oznaczało to zerwanie więzów, jakie przez całe dziesięciolecia łączyły je z partią polskich komunistów. Stronnictwo Demokratyczne w III RP długo szukało sobie możnego politycznie patrona, przede wszystkim w Unii Wolności. Wreszcie zdecydowało się wrócić do starego korzenia i w kwietniu br., tuż przed Świętami Wielkiejnocy weszło w wyborcze porozumienie z SLD.
Dlaczego czasem bez powodu ogarnia nas chandra, a innym razem potrafimy przenosić góry?
Ministerstwo Zdrowia stoi przed pilną decyzją o rozszerzeniu wykazu obowiązkowych badań, dzięki którym można wykryć u noworodków ciężkie choroby wrodzone. Decydują się losy chorych na mukowiscydozę, chorobę uwarunkowaną genetycznie, którą łatwo w dzieciństwie przeoczyć.
Mieszkańcy Białogardu, rodzinnego miasta prezydenta Kwaśniewskiego, niczym obywatele starożytnych Aten mieli prawo wypowiadać się publicznie podczas sesji rady miasta. Takie demokratyczne rozpasanie było jednak nie w smak radnym z SLD i UP. Teraz białogardzianie mogą podyskutować co najwyżej u cioci na imieninach.
Wśród z reguły entuzjastycznej, wspierającej nasz pomysł korespondencji, jaka nieustannie płynie do redakcji od momentu ogłoszenia akcji (POLITYKA10), znajdujemy niekiedy głos sceptyka: kilkunastoma stypendiami niewiele zmienicie, nie powinniście wyręczać państwa w jego obowiązkach. To demoralizujące – upomina nas czytelnik z USA podpisujący się Irving Washington – gdy w tym samym pokoju asystenckim będą siedzieli naukowiec, któremu się poszczęści i zostanie przez was obdarowany, i ten biedujący dalej na gołej budżetowej pensji. Na wątpliwości odpowiadają fundatorzy kolejnych stypendiów, którzy zechcieli przyłączyć się do naszego przedsięwzięcia.
Pojawiła się nowa teoria powstania Wszechświata, która upatruje jego początku w zderzeniu dwóch innych pustych wszechświatów.
Telefon komórkowy coraz częściej pełni rolę kluczowego rekwizytu w scenariuszach fikcyjnych i prawdziwych akcjach kryminalnych. W przypadku śmierci Jacka Dębskiego wyjaśnienie historii jego „komórkowych” kontaktów stało się niemal równie ważne, jak uzyskanie dostępu do wiedzy tajemniczej Haliny G. Czy rzeczywiście można zmusić „komórkę” do mówienia?
Program Polsatu – „Dwa Światy” – tworzy słowiańską odmianę „Big Brother” upowszechniając siermiężny stereotyp polskiego chłopa.
Na dworcu w Bachczysaraju tablica przypomina: „Stąd i z innych stacji wywieziono deportowanych z Krymu: w sierpniu 1941 r. – Niemców, 18 maja 1944 r. naród krymsko-tatarski, w czerwcu 1944 r. – Ormian, Bułgarów, Greków’’. – Tamtej nocy czas się dla nas zatrzymał. Ruszył dopiero w 1987 r. – wyznaje Czukri Sejtumerow, tatarski historyk, urodzony na wygnaniu w Uzbekistanie, który powrócił w 1989 r. do Bachczysaraju, historycznej stolicy Tatarów krymskich.