Ustawa o języku polskim obowiązuje już na dobre, ale shopy, fast foody i markety nie zniknęły ani z naszych ulic, ani tym bardziej z codziennych rozmów. Należało się zresztą tego spodziewać. Wielu wyrazów obcych używamy z leniwego przyzwyczajenia i braku pod ręką czegoś bardziej atrakcyjnego. Czasem oczywiście z bezradności – język nie zawsze nadąża za eksportową pomysłowością i nie wytwarza rodzimych nazw dla nowych produktów. A przecież według obowiązującego od niedawna prawa producent czy importer towaru, dla którego w polszczyźnie nie ma odpowiedniej nazwy, powinien się z tym problemem zwrócić do specjalnej instytucji – Rady Języka Polskiego. Wyrazów obcych jest coraz więcej, postanowiliśmy więc z udziałem naszych czytelników dopomóc specjalistom. W dziesięciu odcinkach wakacyjnego konkursu „Spolszcz to sam!” szukaliśmy odpowiedników stu zagranicznych słów. Zabawa językowa „Polityki” ujawniła chyba wszystkie trudności spolszczania: od charakterystycznych dla naszego języka chrzęszczących połączeń po różnice kulturowe dzielące Polskę od świata anglo-amerykańskiego. Inicjatywa ta pozwoliła jednak zaistnieć wielu błyskotliwym pomysłom językowym, które – także zdaniem fachowców – mogłyby wejść do polszczyzny. A na początek wprowadzimy kilka najlepszych (i nagrodzonych) spolszczeń wprowadzimy do języka używanego na naszych łamach. Ale nawał anglicyzmów to daleko nie jedyna choroba tocząca język polski – na co dzień coraz bardziej niechlujny, wulgarny, pospieszny, rezygnujący z ambicji literackiej polszczyzny. Język polski degraduje się tak jak środowisko.
Prof. dr hab. Edmund Wittbrodt. Minister Edukacji Narodowej
W połowie sierpnia Główny Urząd Statystyczny wyliczył, że inflacja roczna wzrosła w Polsce do 11,6 proc. i jest najwyższa od dwóch lat. Wówczas między rządem a Radą Polityki Pieniężnej (RPP) zaczęła się psychologiczna wojna o wysokość podstawowych stóp procentowych.
Trzeba przyznać, że wszyscy bardzo się starali, by uroczystych trzydniowych obchodów polskiego Sierpnia nie włączyć w nurt bieżącej walki politycznej, kampanii prezydenckiej, aby chociaż na chwilę zapomnieć o sporach dzielących obóz posolidarnościowy. Rocznicy Sierpnia nie udało się nikomu zawłaszczyć. To był Sierpień ludzi Sierpnia, sygnatariuszy porozumień; to był Sierpień Lecha Wałęsy.
W nocy z soboty na niedzielę w Warszawie doszło do kolejnej strzelaniny, śmiertelnie ranny został Michał P. Według policji to zwykłe porachunki gangsterów – podobnie jak w przypadku niedawnej wymiany strzałów na ul. Grójeckiej. Ale co mafiosi za pomocą broni tak uparcie rachują – policja nie ujawnia. Ostatnio aresztowano czołówkę tzw. grupy pruszkowskiej. Kto więc strzela, skoro liderzy siedzą?
Od kilku lat na rynku wydawnictw szkolnych panuje chaos. Każdego roku lista podręczników dopuszczonych do użytku przez MEN wzbogaca się o nowe pozycje. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że – po pierwsze – ministerialni recenzenci, którzy mieli czuwać nad ich jakością, ulegają presji wydawców i w księgarniach pojawiają się kolejne szkolne buble. Po drugie zaś – dystrybucją podręczników zajęli się nauczyciele, pobierając za to prowizję.
Kamienicę na warszawskim Mokotowie oddano w prywatne ręce w lutym. Mieszkańcy, którzy chcieli wykupić od gminy swoje lokale, mają poczucie krzywdy. Pytają, dlaczego budynek oddano ludziom, którzy nabyli go już po wojnie w dziwnych okolicznościach i aż do tej pory nie interesowali się tą posesją. Nowi (starzy?) właściciele na wszelki wypadek ukrywają się w cieniu, nie ujawniają nawet nazwisk.
– Chcesz seks czy laskę? – Rosica, którą przed rokiem przywiózł do Polski bułgarski handlarz żywym towarem, uśmiecha się rutynowo, jakby pytała: kawę czy herbatę? Wygląda na 18–19 lat. A ma ich zapewne o dwa, trzy mniej. Trykotowa bluzka z głębokim dekoltem, mini, buty na grubej podeszwie i wyzywający makijaż. Kiedy po kilku godzinach pracy w upale wsuwa spoconą głowę przez okno do zatrzymanego Fiata, bije od niej kwaśnym potem: – Daj sto, to zrobię ci laskę bez gumy i do końca – zachęca wyuczonym zdaniem i łamaną polszczyzną.
Podczas niedawnego festiwalu muzyki country w Mrągowie zabito człowieka. Obserwatorzy i organizatorzy tej imprezy mówili, że nigdy przedtem nie dochodziło tam do aktów chuligaństwa na taką skalę jak w tym roku. Wszak country to muzyka raczej konserwatywna, łagodząca obyczaje. Również w lipcu przy okazji festiwalu muzyki alternatywnej w Giżycku doszło do zadym wszczętych przez młodych fanów punk-rocka. W sierpniu na poznańskim rynku miała miejsce regularna ostra bitwa między punkowcami a skinami. Dokładnie w tym samym czasie tłum wracający z podkrakowskiego lotniska, gdzie zorganizowano koncert Inwazji Mocy, demolował autokary, bił i terroryzował kierowców prywatnych samochodów. Inwazja Mocy przeistoczyła się w Inwazję Przemocy.
Sąd w Halle ogłosił wyrok: dożywocie dla 24-letniego członka neonazistowskiej partii NPD i 9 lat więzienia dla dwóch 16-letnich skinów. Wszyscy skazani zostali za śmiertelne pobicie 39-letniego Mozambijczyka Alberta Adriana tylko za to, że był czarnoskóry. Podczas procesu nie wyrazili skruchy i nie widać było także reakcji na surowy wyrok. Jedyne zdanie, jakie miało wyjaśnić ich czyn, mówiło o „czystej nienawiści do cudzoziemców”.
O wojnie w Czarnogórze mówi się od czasu konfliktu w Kosowie. Przez ponad rok władze w Podgoricy igrały z ogniem, deklarując chęć opuszczenia jugosłowiańskiej federacji, znosząc wizy dla obcokrajowców (mimo ich obowiązywania w Jugosławii), prowadząc rozmowy z serbską opozycją, a nawet organizując własną armię. W końcu zareagowała druga strona – zdominowany przez Serbów parlament Jugosławii przyjął projekt zmian w konstytucji, zgodnie z którym Czarnogóra faktycznie przestaje być republiką i staje się podległym Belgradowi okręgiem.
Tylko tego nam brakowało – westchnął gen. Jehuda Segew, szef działu kadr w sztabie generalnym. Na jego biurku leżała rozłożona gazeta zwiastująca kłopoty. Nie, nie była to wiadomość o nowej irackiej broni masowego rażenia ani też informacja o Hezbollah planującej dalsze akty terroru. Artykuł donosił, iż amerykański gigant elektroniki koncern Lucent Technologies nabył izraelską firmę Chromatis za cztery i pół miliarda dolarów.
[dla każdego]
[dla koneserów]
Niedawno zakończył się 55 Międzynarodowy Festiwal Chopinowski w Dusznikach Zdroju. Była to – jak na polskie standardy – impreza dość niezwykła, zważywszy że spotkali się na niej zwycięzcy aż siedemnastu światowej rangi konkursów z kilku ostatnich lat. Niestety, wśród kilkunastu młodych artystów zabrakło Polaków. I nic dziwnego. Albowiem żaden polski pianista nie wygrał znaczącego konkursu od 25 lat, czyli od czasów pamiętnego sukcesu Krystiana Zimermana w Konkursie Chopinowskim.
Zwykło się – i słusznie – sądzić, iż najbardziej właściwym miejscem dla dzieł sztuki opuszczających pracownie artystów są muzea i ściany naszych mieszkań. Ale nie w Polsce. U nas rolę muzeów coraz częściej przejmują banki, hotele i zamożne firmy, zaś domowych ścian – pracownie artystów, które pęcznieją od namalowanych i niesprzedanych obrazów. W sztukach pięknych popyt wcale nie kształtuje podaży, a dzieł przybywa znacznie szybciej niż kupców.
Do faworytów naszego rynku muzycznego – ludowych Brathanków i niezatapialnej Budki Suflera – niespodziewanie dołączyła Arka Noego. Okazało się, że śpiewający religijne piosenki zespół złożony ze znanych muzyków i gromady ich dzieci zdystansował tak oklaskiwany w Opolu „Bal wszystkich świętych”.
Polskie kryminały ze znakiem Srebrnego Kluczyka, Jamnika czy Labiryntu dawno trafiły do piwnic, na strychy i targi staroci sprzedawane po złotówce za sztukę. Na pożółkłych kartkach milicyjne Fiaty ścigają pędzące z piskiem opon Trabanty, w komendach stukają dalekopisy, eleganckie kobiety podczas przesłuchań dystyngowanym ruchem wyjmują z torebki Klubowe. Trwa pokątny handel walutą, prywatna inicjatywa spekuluje reglamentowanym towarem, kraj penetrują wywiady NATO.
[warto mieć w biblioteczce]
[tylko dla znawców]
Politycy z wielkim powodzeniem mnożą sposoby prywatyzowania publicznych pieniędzy. Pierwszy krok polega na tym, aby „wyprowadzić je z budżetu”, czyli wyjąć spod rygorów ustawy budżetowej i odebrać kontrolę nad nimi ministrowi finansów. W ten sposób do kasy, którą nazywamy budżetem państwa, trafia już tylko połowa publicznego grosza. Nic dziwnego, że jest go ciągle za mało, więc rosną podatki. Towarzyszy temu wielka rozrzutność tych, do rąk których trafia druga połowa naszych pieniędzy – zarządców funduszy celowych, agencji rządowych, a także dysponentów tzw. środków specjalnych.
Jan Kulczyk odniósł kolejny sukces: po kilku latach żmudnego powiększania udziałów w Towarzystwie Ubezpieczeń i Reasekuracji Warta SA ostatecznie przejął pełną kontrolę nad tą, drugą co do wielkości, firmą ubezpieczeniową. Zdobytą władzę zamierza teraz drogo sprzedać. W Warcie pojawi się niebawem zagraniczny inwestor.
Pierwsze cztery lata po krwawym przewrocie majowym 1926 r. były dla opinii publicznej niezrozumiałe. Piłsudski nie rozwiązał parlamentu, a nawet pozwolił się wybrać na prezydenta RP, choć wyboru nie przyjął. Osiągnął to, że parlament zalegalizował w ten sposób majowe zdobycie władzy, a wybór wskazanego przezeń i nieznanego na scenie politycznej profesora chemii Ignacego Mościckiego był już tego prostą konsekwencją.
Rozmowa z dr Heleną Zymler-Svantesson, organizatorką pomocy humanitarnej i edukacji antyrasistowskiej
Około 10 tys. kobiet zapada rocznie w Polsce na raka piersi. Ratunkiem dla 70 proc. z nich jest leczenie chirurgiczne. Niektóre mogą mieć wykonane zabiegi oszczędzające, które polegają na usunięciu guza i węzłów chłonnych oraz późniejszym napromienianiu, jednak większość musi poddać się amputacji piersi. Liczba amputacji (tzw. mastektomii) zwiększa się z roku na rok. Amputacja piersi to dla kobiety szok.
Huragany należą do zjawisk, które budzą grozę i fascynują zarazem, jak wulkany albo tornada. Są jednak bardziej przewidywalne. Demony budzą się latem, ale tak naprawdę dopiero z końcem sierpnia zaczyna się ich doroczny festiwal. Przynajmniej na północnej półkuli. Wtedy oceany są już na tyle dobrze nagrzane, by zacząć napędzać ogromne wiry, które potem wędrują ku lądowi, gdzie niszczą i zabijają.
Zwykle bywa tak: najpierw nieznani sprawcy włamują się do domku letniskowego albo nawet do kilku domków naraz. Następnie przyjeżdża komisja dochodzeniowa z powiatowej policji. Odjeżdżając komisja nie kryje, że z powodu braku jasnych tropów sprawcy raczej pozostaną nieznani. Właściciel letniska podejrzewa o włamanie ludność z pobliskiej wsi i montuje drzwi z blachy. Przy następnej bytności znajduje drzwi rozprute, a w daczy ślady pobytu obcych. Przyjeżdża komisja dochodzeniowa z powiatu i nie kryje, że z powodu braku jasnych tropów...
Dwa lata temu na polski rynek weszła pewna ekskluzywna japońska firma kosmetyczna. W miesiąc sprzedała zapas tuszu do rzęs i kremu pod oczy przewidziany na półtora roku. Japończyków zaskoczył sukces – przecież wcześniej precyzyjnie przebadali zasobność – raczej skromną – polskich portfeli. Nie przewidzieli tajemnej mocy damskich portmonetek, która ujawnia się w perfumeriach.
Od lat trwa dyskusja, jak karać przestępców seksualnych. Sprawców zbrodni na tle lubieżnym nie odstrasza nieuchronność ani wysokość kary. W ich duszy tkwi choroba, której nie uleczy nawet najdłuższy pobyt w kryminale. Przypadek Szczepana W. jest tego najlepszym przykładem.
Widzieli swoje nazwiska wypisane wielką czcionką na pierwszych stronach gazet, pierwsi oglądali góry pomarańczy na wystawach kapitalistycznych sklepów, byli obdarzeni absolutną miłością ludu. Olimpijczyk to był przywilej, któremu trudno sprostać. Równie fascynujące było naszych bohaterów pozaolimpijskie życie powszednie.
Brytyjski sędzia zdecydował, że para syjamskich bliźniąt powinna być rozdzielona, ponieważ gdyby pozostały połączone, żyć będą około pół roku, natomiast po rozdzieleniu jedno wprawdzie umrze – pozbawione zostanie podstawowych organów, w tym serca – jednak drugie ma szansę przeżycia jako silne i zdrowe dziecko. Ta decyzja sądowa wywołała znaczne zainteresowanie i kontrowersje. Wydaje się, że nie chodzi tylko o poszukiwanie sensacji, ale o istotny konflikt wartości ujawniony w tym dylemacie.
i oceniamy je w skali od +6 do –6
Teatr Telewizji, „Noc Helvera”, TVP 2,„Dziesięć pięter”, TVP 1
„Śmierć Zygielbojma”, reż. Dżamila Ankiewicz TVP 1
Lada dzień wróci zima. Jak zawsze za kręgiem polarnym. W zeszłym roku spadła na Murmańsk w nocy. Najpierw przyjdzie ostry, zimny wiatr. W jeszcze rozgrzane latem ulice wepchnie śnieg i mróz. Słońce zacznie uciekać za horyzont coraz wcześniej, a pojawiać się coraz później. Aż pod koniec listopada przyjdzie ta noc, po której słońce już nie wzejdzie, a w mieście przestaną wyłączać uliczne latarnie. O Murmańsku przypomniała światu katastrofa „Kurska”, atomowej łodzi podwodnej, która miała tu swoją bazę. Za chwilę miasto znów zniknie w mroku. Samo ze swoją biedą i beznadzieją.