Rządowi trudno się zdecydować, czy jego faworyzowanym dzieckiem są ludzie pracy, czy raczej przedsiębiorcy. Ci pierwsi są wprawdzie bardziej liczni, o czym przypominają nie tylko co cztery lata w czasie wyborów, ale i w masowych wystąpieniach, jak dwa tygodnie temu. Ale od tych drugich bardziej zależą wyniki gospodarki, ostatnio niepokojąco słabe, a przecież zależne nie tylko od światowych kryzysów, ale także od obciążeń pojedynczego przedsiębiorcy. Czasu na decyzję zostało rządowi niewiele: w połowie października kończą się konsultacje społeczne, wkrótce potem projekt musi się znaleźć w Sejmie. Od nowego roku ma wejść w życie znowelizowany kodeks pracy.
Andrzej Krzysztof Wróblewski
09.10.1999