Huczne zabawy, pijaństwo i obżarstwo, czyli karnawał, nazywane dawniej zapustami, to proste przedłużenie świąt Bożego Narodzenia. W tym czasie organizowano kuligi, polowania na grubego zwierza, a także bale i maskarady. Gorszyło to ówczesnych duchownych. Pomstował więc na rozbawionych rodaków ksiądz Jakub Wujek krzycząc, że "zapusty są od czarta wymyślone!" Współczesny mu Grzegorz z Żarnowca twierdził, iż "Większy zysk czynimy djabłu trzy dni mięsopustując, niźli Bogu czterdzieści dni nieochotnie poszcząc". Nawet Mikołaja Reja gorszyły maskarady: "W niedzielę mięsopustna kto zasie nie oszaleje,(...) twarzy nie odmieni, maszkar, ubiorów, ku djabłu podobnych sobie nie wymyśli, już jakoby nie uczynił krześcijańskiej powinności dosyć".
Piotr Adamczewski, Andrzej Garlicki
09.01.1999