Świat

Irańskie rozczarowanie

Zwycięstwo Ahmadinedżada

1 minuta czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
A jednak Ahmadinedżad. I to w pierwszej turze. Wielkie rozczarowanie dla młodego pokolenia i zamożniejszej części społeczeństwa Iranu.

A jednak Ahmadinedżad. I to w pierwszej turze. Wielkie rozczarowanie dla młodego pokolenia i zamożniejszej części społeczeństwa Iranu. Ale także dla opinii międzynarodowej, która tak samo liczyła na zmianę w Teheranie. Nowy prezydent USA wykonał gesty dobrej woli pod adresem republiki islamskiej. Obama chce nowego otwarcia na Bliskim Wschodzie. Odejście Ahmadinedżada temu by służyło.

Ale wybory powszechne mają zawsze swoją logikę i dynamikę. W Iranie logika jest taka, że każdy pretendent walczy w ramach tego samego systemu półdemokracji, półteokracji. Nikt nie podważa fundamentów obecnego ustroju. W tym sensie każdy wynik musi przynieść rozczarowanie tym, którzy życzą Iranowi końca systemu ajatollahów.

Dynamika zaś w tej kampanii była wyjątkowa, między innymi dzięki dopuszczeniu telewizyjnych debat kandydatów i ogromnej mobilizacji elektoratu. Całego elektoratu. A Ahmadinedżad jest idolem większości, tej, co nie mieszka w wielkich miastach i korzysta z dopłat i zasiłków sowicie rozdzielanych przez ekipę Ahmadinedżada. Ten socjalny i konserwatywny elektorat walczył w tych wyborach o życie i masowo głosował za status quo.

A agresywna polityka zagraniczna prezydenta wcale mu nie przeszkadzała. Przeciwnie, budziła podziw, rozpalała poczucie dumy i wyższości. Ahmadinedżad w jej oczach jest najbardziej niedocenionym i źle rozumianym przywódcą irańskim.

Wprawdzie sytuacja po wyborach nie jest jeszcze stabilna, można się spodziewać konfliktów, nawet zamieszek, to jednak trudno sobie wyobrazić, by prawdziwy irański numer jeden, ajatollah Chamenei, podważył wynik. Świat czekają zatem dalsze kłopoty z Iranem, jego mocarstwowymi ambicjami, buńczucznym programem atomowym i nienawiścią do Izraela. 

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Radosław Sikorski dla „Polityki”: Świat nie idzie w dobrą stronę. Ale Putin tej wojny nie wygrywa

PiS wyobraża sobie, że przez solidarność ideologiczną z USA Polska może być takim Izraelem nad Wisłą. Że cała Europa będzie uwikłana w wojnę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, a Polska jako jedyna traktowana wyjątkowo przez Waszyngton. To jest ryzykowne założenie – mówi w rozmowie z „Polityką” szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.

Marek Ostrowski, Łukasz Wójcik
18.04.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną