Turcja na granicy rewolucji. Erdoğan domyka system, Musk wyciąga pomocną dłoń
Spadek jakości tureckiej demokracji postępuje od lat i ofensywę przeciwko Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), największej opozycyjnej formacji, można by uznać po prostu za kolejny pokaz siły polityka rządzącego krajem nieprzerwanie od 22 lat. Najpierw jako premier, potem jako prezydent, Erdoğan systematycznie prześladował oponentów. Zmuszał ich do wyjazdu, zamykał w więzieniach, w 2023 r. manipulował przekazem medialnym i zezwalał na szerzenie deepfejków na temat swojego rywala Kemala Kilicdaroglu. W niektórych regionach tuż przed drugą turą w tajemniczy sposób ograniczano nawet dostęp do internetu. OECD, Human Rights Watch i Freedom House to tylko najbardziej znane organizacje międzynarodowe, które alarmowały w sprawie nieprawidłowości w procesie wyborczym, określając Turcję „częściową demokracją”, a nawet „autokracją wyborczą”.
Czytaj też: Erdoğan aż po grób. Turcję czeka teraz ostre zderzenie z rzeczywistością
Erdoğan pozbywa się rywala
Wiele wskazuje, że Erdoğan chce domknąć system. İmamoğlu, który został burmistrzem Stambułu w 2019 r., jest zdecydowanie najpopularniejszym przeciwnikiem władzy. Został aresztowany w sobotę razem z blisko setką osób. Postawiono mu zarzuty prowadzenia organizacji przestępczej, ustawiania przetargów, malwersacji finansowych, bezprawnego rejestrowania danych osobowych i aktywizmu politycznego. To nie pierwsze jego starcie z Erdoğanem. W 2019 r. za pierwszym razem głosowanie anulowano – komisja wyborcza dopatrzyła się nieprawidłowości, samemu İmamoğlu zarzucano brak przejrzystości w kampanijnych finansach. Powtórkę wygrał w cuglach przeciw rywalowi z AKP, z której Erdoğan się wywodzi.
W grudniu 2022 r. został aresztowany i skazany na dwa lata i siedem miesięcy pozbawienia wolności za rzekome „obrażanie urzędników państwowych”. Złożył apelację i nigdy do więzienia nie trafił. Proces toczył się długo, więc opozycja i środowiska międzynarodowe uznały działania Erdoğana za celowe. Chodziło po prostu o to, żeby İmamoğlu nie mógł się zaangażować w ewentualną kampanię w 2023 r.
Turcy wyszli na ulice
W Stambule i innych miastach wybuchły teraz protesty największe od 2013 r. (wtedy AKP odchodził od sekularyzmu i włączał normy religijne w świeckie prawodawstwo). Jak informuje agencja AFP, demonstracje odbyły się w 55 z 81 prowincji. Najgoręcej jest w samej stolicy. Według doniesień BBC i Al-Dżaziry nieprzerwanie od pięciu dni trwają protesty przed ratuszem. İmamoğlu ze zwolennikami komunikuje się za pomocą mediów społecznościowych i wzywa ich do ciągłego oporu. Jego żona też protestuje i podkreśla, że areszt jest motywowany politycznie.
Trudno oprzeć się temu wrażeniu, biorąc pod uwagę, że w niedzielę odbyły się prawybory CHP mające wyłonić kandydata w wyborach prezydenckich planowanych na 2028 r. Erdoğan nie będzie mógł zgodnie z prawem wziąć w nich udziału, bo wyczerpał limit kadencyjny. Jedyna szansa na utrzymanie władzy to zmiana konstytucji, czego oczywiście wykluczyć nie można.
İmamoğlu był z kolei jedynym kandydatem w prawyborach, w których głosować mogli także ci, którzy formalnie do CHP nie należą. Partia podaje, że oddano 15 mln głosów, a zdecydowaną mniejszość stanowili zarejestrowani członkowie formacji (choć, jak podkreśla BBC, nie da się w pełni zweryfikować tych danych). Wiadomo na pewno, że İmamoğlu może brać udział w wyborach, jeśli ciążą na nim zarzuty. Dopiero ewentualny prawomocny wyrok skazujący wykluczyłby go z rywalizacji.
Czytaj też: Turcja, dwulicowa jubilatka. Sto lat temu sprawy potoczyły się szybko
Musk wyciąga pomocną dłoń
Na sprawie zatrzymania burmistrza Stambułu Erdoğan nie kończy. Jak w weekend informował „Politico Europe”, portal X (d. Twitter), należący do Elona Muska, zablokował na wniosek tureckiego resortu spraw wewnętrznych 326 kont, w tym 72 należące do użytkowników spoza Turcji. Minister Ali Yerlikaya wyjaśniał, że chodzi o wpisy nawołujące do nienawiści. 54 osoby zostały aresztowane.
To swoją drogą pokazuje, jak upolityczniony jest X, a Musk jednostronny. Za każdym razem, kiedy sądy próbują wymusić na firmie skasowanie kont wzywających do przemocy, ale związanych z ruchami prawicowymi, Musk kategorycznie się sprzeciwia, powołując się na wolność słowa. Walczył z sądami w Australii i przede wszystkim w Brazylii, gdzie jego głównym przeciwnikiem był sędzia Alexandre de Moraes. Groźba długotrwałego zakazu działalności dla X/Twittera z powodu związków niektórych treści z planowanym przez Jaira Bolsonaro zbrojnym zamachem stanu wydawała się realna.
Kiedy konserwatysta Erdoğan atakuje opozycję, Musk nawet się nie zastanawia – usuwa konta, przekazując władzom dane użytkowników. Turcja jest papierkiem lakmusowym dla tego, jak platforma funkcjonuje w krajach niedemokratycznych.
A Turcja staje się coraz większym wyzwaniem dla Europy. Z jednej strony trudno nazywać ją demokracją, skoro prezydent zachowuje się jak autokrata. Z drugiej – to kluczowy kraj dla nowej europejskiej architektury bezpieczeństwa, pożądany sojusznik w procesie tworzenia przeciwwagi dla rosyjskiego imperializmu. Biorąc pod uwagę, że rozmowy pokojowe w Arabii Saudyjskiej skupiają się wokół Morza Czarnego, ważnego także dla Ankary, trudno sobie wyobrazić, żeby Erdoğan nie próbował się dopchać do stołu negocjacyjnego.
Wiele wskazuje, że będzie w nowym geopolitycznym rozdaniu próbował zjeść ciastko i mieć ciastko. Eksperci wskazują, że tak naprawdę nie wiadomo, jak zachowa się w sprawie Ukrainy. Jego nadrzędnym celem jest zachowanie władzy i zrobi wszystko, żeby to osiągnąć. Wykorzysta wysokie notowania w USA, a na Europie, potrzebującej jego sektora obronnego, zarobi. O ile wcześniej społeczeństwo nie dokona rewolty i nie pokrzyżuje jego planów – a biorąc pod uwagę obecną mobilizację, wykluczyć się tego nie da.