Władcy nazw
Nie ma porządnej rewolucji bez zmian nazw. Trump ma kaprys, skutki mogą być poważne
Tę decyzję Donald Trump zapowiadał długo przed inauguracją. Rozporządzenie wykonawcze „Przywracanie nazw, które uczczą amerykańską wielkość” podpisał pierwszego dnia prezydentury. Sekretariat spraw wewnętrznych, odpowiednik MSW, ma 30 dni na wprowadzenie ich w życie. Dlaczego Trumpowi tak zależało, by patronem najwyższego szczytu Ameryki Północnej ponownie został William McKinley, a Zatoka, znana dotąd jako Meksykańska, stała się Amerykańską?
Trump zapowiedział start „rewolucji zdrowego rozsądku”, a nie ma porządnej rewolucji bez zmiany nazw geograficznych. Podczas francuskiej zmieniano je chętnie, licznik zatrzymał się na kilku tysiącach pozycji. Bolszewicka – i komunistyczny podbój w Eurazji – przyniosły skalę niewidzianą nigdy wcześniej. – Trump nie robi nic nowego. Symbolicznie rezerwuje przestrzeń, wykonuje pierwszy krok do jej przejęcia – stwierdza dr Paweł Swoboda z Pracowni Onomastyki Instytutu Języka Polskiego PAN w Krakowie, członek Komisji Nazw Miejscowości i Obiektów Fizjograficznych przy MSWiA.