57 krajów członkowskich, w tym takie jak Rosja, zgodnie stanęło w obronie swobody wypowiedzi i bezpieczeństwa dziennikarzy. Także polskich.
Decyzja numer trzy, podjęta 7 grudnia podczas dorocznego spotkania Rady Ministerialnej Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, to jeden z najmocniejszych, a zarazem najważniejszych głosów na temat wolności słowa, jakie w ostatnim czasie pojawiły się na świecie. Pomijając to, że dokument nie ma mocy wiążącej i że jest bardziej czymś w rodzaju apelu, który w równym stopniu dotyczy dziennikarzy POLITYKI, „Gazety Wyborczej”, „Guardiana” czy Ukraińskiej Prawdy, co telewizji RT czy serwisu Sputnik, znanych źródeł kremlowskiej propagandy (na spotkanie do Wiednia pofatygował się nawet szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow).
Czytaj także: Prześladowania dziennikarzy to nowa normalność na świecie