Świat

Samuraje przeciw reaktorom

3 minuty czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
2 Kim Kyung-Hoon/Reuters / Forum
Kim są bohaterowie, walczący o przywrócenie kontroli nad reaktorami Fukushimy? To potomkowie nieustraszonych samurajów – czy też bezrobotni, bezdomni i gastarbeiterzy?
Artykuł pochodzi z 12 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 21 marca.Polityka Artykuł pochodzi z 12 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 21 marca.

W ostatnich dniach w wielu relacjach mówiło się o 50 robotnikach pozostawionych w elektrowni Fukushima, ktorzy mimo wysokiego ryzyka poświęcaja się dla dobra ogółu, by nie dopuścić do katastrofy na wielką skalę i skażenia znacznych obszarów kraju.

Nie wiadomo na pewno, czy jest ich 50, czy dwustu, ani czy pracują w systemie zmianowym. Zarządzający elektrownią koncern TEPCO (Tokyo Electric Power Company) wycofał z terenu elektrowni setki innych pracowników, gdyż poziom radioaktywności był zbyt wysoki. Jak podawano we wszystkich mediach, na miejscu pozostali tylko nieliczni. Dołączyła do nich podobno jeszcze grupa dwudziestu ochotników.

Kim oni są – nie wiadomo. Nie znamy ich twarzy, ich tożsamość jest jedynie przedmiotem spekulacji lub fantazji. Mimo to od razu uznano ich za bohaterów i godnych potomków kamikaze, gotowych do najwyższych poświęceń i ofiary z własnego życia dla ratowania kraju. Tytuły w prasie brzmiały „Bohaterowie pod ostrzałem promieni gamma” (Frankfurter Allgemeine Zeitung) albo „50 bohaterów w straceńczej misji” (Bild).

Robotnicy jednorazowego użytku

Korespondent stacji ARD w Japonii Robert Hetkämper uważa natomiast, że wykorzystuje się do tego ludzi z góry spisanych na straty. Do niebezpiecznych robót TEPCO chętnie zatrudnia bowiem bezdomnych, robotników cudzoziemskich, bezrobotnych, a nawet małoletnich. Określa się ich mianem „robotników do jednorazowego użytku” – i zwalnia, gdy otrzymają zbyt dużą dawkę promieniowania. Hetkämper rozmawiał z japońskim lekarzem, który to potwierdził.

Taka „okrutna praktyka” stosowana jest nie tylko teraz, ale już od dziesiątków lat.

Maksimum treści, minimum reklam

Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!

Kup dostęp
Reklama