W ostatnich dniach w wielu relacjach mówiło się o 50 robotnikach pozostawionych w elektrowni Fukushima, ktorzy mimo wysokiego ryzyka poświęcaja się dla dobra ogółu, by nie dopuścić do katastrofy na wielką skalę i skażenia znacznych obszarów kraju.
Nie wiadomo na pewno, czy jest ich 50, czy dwustu, ani czy pracują w systemie zmianowym. Zarządzający elektrownią koncern TEPCO (Tokyo Electric Power Company) wycofał z terenu elektrowni setki innych pracowników, gdyż poziom radioaktywności był zbyt wysoki. Jak podawano we wszystkich mediach, na miejscu pozostali tylko nieliczni. Dołączyła do nich podobno jeszcze grupa dwudziestu ochotników.
Kim oni są – nie wiadomo. Nie znamy ich twarzy, ich tożsamość jest jedynie przedmiotem spekulacji lub fantazji. Mimo to od razu uznano ich za bohaterów i godnych potomków kamikaze, gotowych do najwyższych poświęceń i ofiary z własnego życia dla ratowania kraju. Tytuły w prasie brzmiały „Bohaterowie pod ostrzałem promieni gamma” (Frankfurter Allgemeine Zeitung) albo „50 bohaterów w straceńczej misji” (Bild).
Robotnicy jednorazowego użytku
Maksimum treści, minimum reklam
Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!
Kup dostęp