Biegli zbiegli
Biegli niezbyt biegli. Sądy grają w ruletkę ludzkim losem, gdy tacy ludzie osądzają lekarzy
Taka scena: sala sądowa, poważna sprawa o błąd medyczny, w grze ludzkie życie i kariera lekarza. Sędzia pochyla się nad aktami, a kluczowym świadkiem jest biegły – siwowłosy profesor, który ostatni raz trzymał skalpel w zamierzchłych – z perspektywy dzisiejszych osiągnięć medycyny – czasach. Jego opinia? Dwa akapity wniosków, odwołania do wiedzy z podręczników sprzed lat. Na ławie oskarżonych chirurg, który w zeszłym roku operował setki pacjentów, a naprzeciw niego system – zmuszony posiłkować się ekspertyzami ludzi, którzy od 30 lat nie przeprowadzili żadnej operacji. Na sali panuje cisza, gdy obrońca podważa kompetencje biegłego, cytując najnowsze badania. Sędzia rozkłada ręce – musi ufać biegłemu. A co, jeśli ten się myli?
Problem z każdym rokiem robi się coraz poważniejszy. Brakuje lekarzy chętnych do sporządzania opinii dla sądów. Procesy więc ciągną się latami, a sędziowie desperacko szukają kogokolwiek, kto zgodzi się na rolę biegłego. Jak wskazują eksperci, sytuacja wymaga natychmiastowych zmian.
Niezastąpieni czy niedoskonali?
Oferta powitalna
-
4 zł / tydzień przez miesiąc rok
Płatność 16 zł co 4 tygodnie przez pierwszy rok.
Później 24 zł co 4 tygodnie. -
299 zł 199 zł rok
Płatność jednorazowa