Społeczeństwo

Polki, które grają w rugby. „Ludzie mylą to z futbolem”. A jest rzucanie, kopanie, kontakt

11 minut czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
Trening rugby Bestii Kraków Trening rugby Bestii Kraków Anna Wyrwik / Polityka
Jeszcze do niedawna same odśnieżały sobie „orlik”, a dziś grają na światowym poziomie i zdobywają puchary. Ale w świecie rugby i tak są traktowane gorzej od mężczyzn.

Jestem! – krzyczy Magda i podnosi rękę. Ma 1,80 m, więc góruje nad resztą. Dostaje piłkę, robi zwrot, jeden, drugi, Aga łapie ją za nogi, więc Magda podaje piłkę do Agaty, ta biegnie, zwrot, wycofanie do Magdy i przyłożenie.

Magda Korona gra w ataku. Ma 37 lat, pracuje w korporacji, a ze względu na wzrost zaczynała od koszykówki. Pewnego razu trafiła na ogłoszenie, że jest dla dziewczyn organizowany trening rugby w Juvenii. Gra od 14 lat, jest drugą trenerką. Ma tyle zapału i energii, że mogłaby nią obdzielić kilka drużyn.

Sala gimnastyczna jest stara, klimat wuefów z lat 90., niebieskie materace robią za bramki, na ścianach wiszą odrapane drabinki. Atmosfera tworzona przez Magdę robi mocny kontrast. – Wydaje mi się, że uprawianie rugby nie jest aż tak niespotykane jak kiedyś. Jednak ludzie wciąż często się dziwią – opowiada. – Mylą rugby z futbolem amerykańskim. Pytają, czy mamy ochraniacze i czy zderzamy się głowami w kaskach. A to jest inny sport.

Magda tłumaczy zasady. W każdej drużynie gra siedem osób. W klasycznej wersji – 15. Jednak odmiana olimpijska to siedem, poza tym z siedmiu łatwiej zbudować drużynę. Drużyna ma dwie formacje: młyn i atak. Młyn tworzą osoby większe, atak lżejsze i szybsze. Formacje mają zastosowanie przy stałych fragmentach gry, poza nimi często następuje wymiana pozycji. Podawać można tylko do tyłu, i to wyróżnia rugby. Atakować można zaś tylko osobę z piłką, ale nie powyżej linii barku; za atak na głowę grozi wyrzucenie z boiska. Mecze trwają 14 minut, dwa razy po siedem. Wygrywa drużyna, która ma więcej przyłożeń.

Mistrzostwa Polski Kobiet w rugby rozgrywane są w formie turniejów – cztery jesienią, cztery wiosną. Każdy turniej to kilka meczów, powiedzmy: pięć dziennie i do domu. Są jednodniowe, bo nie wszystkie drużyny stać, by zapewnić zawodniczkom i ekipie noclegi. Najczęściej same wykładają pieniądze.

Czytaj też: Sportsmenki chcą tyle samo

Sport domyślnie męski

Pieniądze były jednym z powodów, dlaczego rugbistki odeszły z Juvenii. Pieniądze oraz fakt, że czuły się jak dodatek do zespołu mężczyzn. Dla zawodników były obiekty, boisko, fizjoterapeuta. Dla zawodniczek nie zawsze.

Magda: – Problem polega na tym, że każdy sport jest w domyśle uważany za męski. Gdy mówisz „zawodnik”, przed oczami staje mężczyzna. Zwłaszcza gdy nie używasz feminatywów. Gdy wpisujesz nazwę jakiegoś sportu na YouTube, też w większości pojawiają się zawodnicy: mężczyźni.

Potwierdzają to słowa dr. hab. Radosława Kossakowskiego z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego, współautora artykułu „Kobiety w polskim sporcie – rozwój, bariery, perspektywy”: – Myślenie, że sport jest bardziej męski, wzięło się z historycznych przekonań, które opierały się na tezach, że aktywność fizyczna, ćwiczenia, walka, bieganie etc. to domena mężczyzn. Kobietom przypisywano role gospodyń domowych i opiekunek dzieci. Aktywność fizyczna była sprzeczna z rolą matki i gospodyni domu. Sport jest oparty na rywalizacji, czasami agresji i dominacji. To były cechy „od zawsze” kojarzone z męskością. Nowoczesny sport powstał dla i był uprawiany przez mężczyzn. Kobiety dopuszczano z oporem i powoli. Przez dekady to się zmieniało, ale wciąż nie na tyle, aby zrównać status płci. Wskutek tych zaszłości wielu kibiców ugruntowało w sobie przekonanie, że to sport mężczyzn jest tym „prawdziwym", a przy zwiększonym zainteresowaniu kibiców w sposób naturalny rosły środki finansowe i zainteresowanie mediów.

Dr Kossakowski mówi, że Polki mają podobne problemy co kobiety w krajach Europy Zachodniej czy USA: gorsze płace, problem z dostępem do infrastruktury i sprzętu, mniejsza reprezentacja w zarządach klubów i związkach sportowych.

Dlatego Magda cieszy się, że w zarządzie Polskiego Związku Rugby jest w końcu kobieta: Aleksandra Dutkiewicz. – Rugby nadal traktowane jest jak sport tylko dla mężczyzn, polskie zawodniczki są marginalizowane – mówi Dutkiewicz.

Czytaj też: Czy nasi rugbiści pojadą na olimpiadę

Jest kopanie, rzucanie, kontakt

Zawodniczki leżą w kole na środku sali i wykonują ćwiczenia z piłką polegające na turlaniu jej do zawodniczki obok. Śmieją się, żartują, atmosfera naprawdę kontrastuje z odrapanymi ścianami.

Ola Kudrelek gra na skrzydle. – Sport jest ze mną przez całe życie – opowiada. – Piłka nożna, tenis stołowy, koszykówka. Z rugby po raz pierwszy miałam styczność jeszcze w podstawówce w Lublinie. Ma 21 lat i studiuje energetykę na AGH. Z oczu jej patrzy determinacja. – W rugby najbardziej podoba mi się różnorodność – mówi. – Jest kopanie, rzucanie, kontakt. Przed meczem zawsze czuję stres, ale gdy wychodzę na boisko, zapominam o nim i jest głównie radość z tego, że mogę robić to, co kocham.

Dla Oli rugby to coś więcej niż hobby. Wszystko kręci się wokół treningów i turniejów. Mówi, że gdyby w Polsce istniała możliwość zawodowego grania, na pewno by w to poszła. Tyle że nie ma.

Przejdźmy zatem do pieniędzy. – Wynagrodzenia dla zawodników są w dużym stopniu uwarunkowane budżetem PZR – mówi Dutkiewicz. – Wcześniej zawodniczki reprezentujące Polskę na arenie międzynarodowej nie dostawały żadnych wynagrodzeń za zgrupowania. W tym roku to się zmieni.

Reprezentacja kobiet od lat radzi sobie lepiej niż mężczyżni i jest dumą PZR. W 2022 r. Polki wywalczyły złoto na mistrzostwach Europy. W 2021 wywalczyły srebro. Od 2019 nie spadły poniżej czwartego miejsca.

Magda: – Te dziewczyny jeszcze niedawno same odśnieżały sobie „orlik”, a dziś jeżdżą na obozy przygotowawcze po całym świecie i mają świetne wyniki.

Mowa o zawodniczkach klubu Biało-Zielone Ladies Gdańsk – odeszły z Lechii, dziś grają na poziomie światowym. Od 2011 r. są nieprzerwanymi mistrzyniami Polski.

Czytaj też: Rugby: ulubiony sport skrajnej prawicy w Europie. Co im tak przypasowało?

Nie równać pod jeden grzebień

Wróćmy do Krakowa: zawodniczki ćwiczą właśnie zagrania – w kwadratach trzy podają do siebie piłkę, a czwarta próbuje im przeszkodzić. Raz, dwa, trzy, szybko to idzie.

Po 11 latach Magda odeszła z Juvenii Kraków, a właściwie została wyrzucona za to, że miała inne zdanie i inną wizję drużyny. Pozostałe zawodniczki odeszły za nią. Myślały, że to koniec z rugby, ale po paru dniach skrzyknęły się na trening. Potem kolejny i kolejny. Zawiązały stowarzyszenie i tak w 2021 r. powstał Klub Sportowy Bestie Rugby Kraków. Cel: „zmienić zmaskulinizowany świat polskich klubów sportowych”.

Chcemy prowadzić taki klub, w którym same mamy przyjemność być. Taki, którego przed nikim nie będziemy się wstydzić. Poprzedniego często się wstydziłyśmy – mówi Magda. – Działamy demokratycznie, co w praktyce oznacza, że część z nas tworzy zarząd klubu, a ważne decyzje podejmowane są wspólnie podczas dyskusji.

Bestie trenują cztery razy w tygodniu. Dwa razy jest siłownia i motoryka, dwa razy treningi rugbowe, które prowadzi główna trenerka Pola, a czasem druga trenerka Magda.

Pola Danilewicz gra na pozycji łączniczki ataku, czyli „dziesiątki”, której zadaniem jest tak skoordynować działania młynu z atakiem, by wyszło i było przyłożenie. Ma 32 lata, pracuje jako UX designerka. W Białorusi, skąd pochodzi, uprawiała karate, koszykówkę, siatkówkę, pływała kajakiem i wspinała się po ściance. Pewnego razu koleżanka powiedziała jej, że idzie na trening rugby, więc poszła z nią. Koleżanka rzuciła sport po trzech miesiącach, a Pola została. Gra już 11 lat. Bestie trenuje od dwóch.

Do treningów podchodzi w myśl współczesnej filozofii sportu. – Niestety to w dużej mierze kwestia kulturowa. Mężczyźni uważają, że w wielu dziedzinach sportu wszystko wiedzą lepiej, nie słuchają kobiet. A mówić komuś, co ma robić w sferze fizycznej, jest dużą władzą nad czyimś ciałem. Stawką jest przecież zdrowie. Nie może też być tak, że gdy coś pójdzie źle, winne są zawodniczki, a gdy wszystko pójdzie dobrze, to zasługa trenera. Niestety często tak to wygląda – tłumaczy Pola. – W Polsce większość trenerów to mężczyźni ze starej szkoły, według której trzeba się trzymać starych norm i hierarchii.

Pola stawia na rozmowę. Jej idea – zresztą zgodna z nowoczesnym podejściem World Rugby (międzynarodowej organizacji zarządzającej rozgrywkami) – jest taka, że problemy na boisku rozwiązuje się razem. – Każda zawodniczka jest inna, więc nie można wszystkich równać pod jeden grzebień – mówi. – Do każdej trzeba podchodzić inaczej i stworzyć drużynę, która ma wspólny cel.

W większości przypadków, gdy coś źle zrobisz, trener cię op…li – wtrąca Magda. – U nas tego nie ma. U nas ważne jest, by być w stosunku do siebie w porządku.

Pola wprowadziła też zwyczaj wyrażenia wdzięczności po treningu. Zawodniczki mówią coś dobrego o sobie nawzajem i o sobie samych, a potem sobie dziękują. Twierdzą, że to wchodzi w krew.

Pola: – Pracujemy też nad samooceną, umiejętnością bycia zauważoną, odwagą wyrażania siebie, odpornością na porównywanie się. Chodzi o tzw. mental. To kluczowa, poza fizycznością, strona rugby. Czasem punktów nie przyłożysz od razu. Trzeba cierpliwości, która skutkuje tylko wtedy, gdy na całość składa się porządny rugbowy skill i autentyczne przekonanie o wszechmocy każdej zawodniczki z osobna i całej drużyny.

Czytaj też: Nie tylko Lewandowski

Jak ktoś nie ma, nie płaci

Widać już pot i lekkie zmęczenie. Część zawodniczek wkłada ochraniacze na zęby, jedna zakłada ochraniacz na głowę. Zaczyna się gra. Na środku stają trzy zawodniczki, które są w obronie, reszta tworzy trzy drużyny po trzy osoby i na zamianę przeprowadza atak. Raz, dwa, podanie, bieg, gleba, podanie, bieg, przyłożenie. Albo przechwyt i role się odwracają.

Wspólnotowość i spędzanie czasu razem – mówi Aga, gdy pytam, co w rugby lubi najbardziej. Aga Choczyńska jest spod Krakowa. Do szkoły przyjechał kiedyś trener z Juvenii, by pokazać rugby na wuefie. Spodobało jej się. Gra już dziewiąty rok. W młynie. Ma 28 lat i pracuje jako asystentka na AGH. Robi doktorat z ekonomii i finansów.

W zarządzie klubu zajmuje się finansami. Bestie składają się po 100 zł miesięcznie, ale jeśli ktoś nie ma, nie płaci. Od lata mają stałą sponsorkę: Aleksandrę Andruchowicz, właścicielkę gabinetu Ambuvet, która jeździ z nimi na turnieje i nawet robi za kierowcę. Zdarza się jakiś dodatkowy sponsor, zdarzył się grant. Wydają na stroje, sprzęt, wyjazdy. Każda z zawodniczek musi też kupić sobie korki. Aga mówi, że to tańsze niż karnet na siłownię.

W rugby super są dla mnie dwie rzeczy. Po pierwsze, daje możliwość wyładowania się. Po drugie, jest silna drużynowość – mówi, a oczy jej błyszczą.

Fakt, że gdy wchodzę w kontakt, zawsze mam za sobą koleżankę, która poprowadzi to dalej, jest miłym uczuciem. Mam bardzo dużą satysfakcję z tej gry – mówi Aga. I dodaje, że rugby motywuje, by wyjść z domu i być między ludźmi, do tego w sposób aktywny. – Połączenie relacji międzyludzkich z aktywnością fizyczną to rzeczy, których dziś ludziom brakuje – mówi Aga.

Czytaj też: RPA mistrzem świata w rugby. Zapachniało historią

Małe dziewczynki mają najmniej obaw

Według raportu Global Matrix 4.0 z 2024 r., analizującego stan aktywności fizycznej dzieci i młodzieży w 57 krajach, w skali szkolnej zasługujemy na ocenę niedostateczną. Zalecenia dotyczące codziennej godzinnej aktywności spełnia poniżej 20 proc. dzieci. Z badania dla Ministerstwa Sportu i Turystyki z 2023 r. wynika z kolei, że 28 proc. Polek i Polaków w wieku 15–69 lat spełnia normy dotyczące poziomu aktywności fizycznej w czasie wolnym (nie uwzględniając spacerowania) rekomendowane przez Światową Organizację Zdrowia. Jeśli doliczyć tych, którzy przemieszczają się na rowerach, będzie to 34 proc.

Sport jest w Polsce w regresie – mówi Magda. – Dzieciom się nie chce, młodzieży się nie chce, studentom się nie chce albo nie mogą, bo mają pracę czy po sześć fakultetów. Ale my zachęcamy, by do nas dołączyć!

Szukamy zawodniczek! – mówi Pola. – Wystarczy do nas napisać albo po prostu przyjść na trening.

Trzeba wyjść do szkół – mówi Aga. – Na wuefach powinno się pokazywać jak najwięcej dyscyplin. Nigdy przecież nie wiadomo, która komu się spodoba. Może to, że tak niewielu ludzi dorosłych uprawia dziś sport, wynika z tego, że nie znaleźli nic dla siebie, gdy byli młodsi. Wiele osób nie wie, że w Polsce gra się w rugby.

Dr Kossakowski dodaje, że trzeba przemiany świadomości, edukacji i nowych wzorców kulturowych, które normalizują uprawianie sportu przez kobiety. – Jeśli czymś normalnym społecznie stanie się, że kobieta może uprawiać intensywny wysiłek, rozbudowywać mięśnie i nie stanie się ofiarą etykietowania typu „babochłop”, „chłopczyca”, będziemy mogli mówić o zmianach kulturowych. To dłuższy proces.

Aleksandra Dutkiewicz jak najbardziej mówi o zmianach i gonieniu takich krajów jak Anglia czy Nowa Zelandia, w których rugby cieszy się dużą popularnością. W ramach promocji dyscypliny zapowiada m.in. finałowy turniej HSBC Sevens Challenger 2025, który odbędzie się 11–12 kwietnia na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana w Krakowie.

A że to twardy sport? Pola uważa, że każdy sport uprawiany na poważnie jest twardy, nieważne, czy to bieganie, skakanie czy sport drużynowy.

Najtrudniejsze w każdym sporcie jest złapanie kontuzji i związane z tym załamanie nerwowe. Moment, który wymaga twardości, nie przychodzi podczas kontaktu na boisku, ale właśnie wtedy. Mam jednak wrażenie, że małe dziewczynki mają najmniej obaw. Gdy patrzę na młode, jak odważnie wchodzą w kontakt, mogę im tylko pozazdrościć.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Jak mówić z Trumpem? Zełenski nie odstawił nogi. Ta kłótnia przejdzie do historii

Wspólna konferencja wymknęła się spod kontroli, bo najwyraźniej Trump z Vance’em nie byli przygotowani na tak asertywnego Zełenskiego. W ostatnich dniach mieli do czynienia z zupełnie innymi partnerami. Wojna i społeczność Zachodu weszły w nowy, zupełnie nieznany etap.

Jędrzej Winiecki
28.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną