Od pewnego czasu w środowiskach lewicowych i niektórych mediach trwa nagonka na symbol swastyki, że niby propaguje nazizm. Burza rozszalała się zwłaszcza po doniesieniu, że namalowany farbą symbol swastyki dostrzeżono na budynku transformatora w Białymstoku. Grupa obywateli złożyła na swastykę doniesienie do prokuratury, gdzie sprawą zajął się prokurator Roszkowski. Chcąc być w swoich rozstrzygnięciach obiektywny, zajrzał on najpierw do Wikipedii, z której dowiedział się, czym swastyka jest naprawdę. Następnie w oparciu o uzyskaną wiedzę odmówił wszczęcia postępowania. W uzasadnieniu wyjaśnił, że symbol swastyki nie ma nic wspólnego z propagowaniem nazizmu, gdyż „nazwa swastyki pochodzi z sanskrytu i oznacza przynoszący szczęście”.
Co prawda w Europie i obu Amerykach symbol ten jest powszechnie kojarzony prawie wyłącznie z Adolfem Hitlerem i nazizmem, ale w opinii prokuratora niesłusznie, bo np. w Azji jest powszechnie stosowanym symbolem szczęścia i pomyślności. „Przenosząc powyższe rozważania na kanwę przedmiotowej sprawy, nie sposób dostrzec w znaku przedstawiającym swastykę, propagowania faszystowskiego ustroju państwa” – orzekł. Poza tym swastyka na budynku transformatora została przez kogoś szybko zamalowana białą farbą, co, zdaniem prokuratora, pozbawiło ten symbol jakiegokolwiek przesłania.
Po tym orzeczeniu do ataku przystąpiły siły niechętne swastyce, m.in. prokuratura okręgowa, która kompletnie nie zrozumiała wywodu Roszkowskiego i stwierdziła, że przedstawiona przez niego teza jest „w polskich realiach historycznych i społecznych zdecydowanie nieprawdziwa”, a malowanie swastyki na murach powinno być traktowane jako propagowanie faszystowskiego ustroju państwa.
Polityka
25.2014
(2963) z dnia 15.06.2014;
Fusy plusy i minusy;
s. 106
Oryginalny tytuł tekstu: "W oparach szczęścia i pomyślności"