Rynek

Mroczne strony sieci

2009 - rok internetowych kłopotów

2 minuty czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
Mimo że formalnie przekroczył właśnie czterdziestkę, przywykliśmy uznawać Internet za cudowne dziecko naszej cywilizacji. Zachłyśnięci jego możliwościami nie zauważyliśmy jednak, jak w tle rozwijała się cały czas jego mroczna strona. W tym roku dała nam się ona wyjątkowo mocno we znaki.

Przypadek siatkarki Doroty Świeniewicz, która zakończyła karierę pod wpływem kampanii oszczerstw na forach internetowych, rozpoczął poważną dyskusję o tym, czy i jak należy zwalczać chamstwo w sieci („Polityka” jako jedna z pierwszych zajęła się tym problemem). Inwazja amatorskich filmów porno i intymnych zdjęć, które z zemsty wrzucali do sieci zawiedzeni kochankowie, uświadomiła, jaką siłę rażenia może mieć cyfrowy aparat w telefonie komórkowym, który jednym kliknięciem wysyła film prosto na serwis YouTube. Beztroska, z jaką niektórzy użytkownicy serwisów społecznościowych dzielą się swą prywatnością, również zaczęła się mścić, gdy te informacje trafiły w niepowołane ręce.

O takich przypadkach ochoczo informowały media, które na własnej skórze również odczuły boleśnie skutki działania mrocznej strony sieci. Okazało się – a trwający kryzys przyspieszył ten proces – że Internet stał się potężnym konkurentem w wyścigu po czas i uwagę widza. A serwisy i portale, sprytnie przepakowujące produkowane przez prasę, radio i telewizję treści – czasem nawet same nagłówki – mogą odebrać tradycyjnym mediom na tyle dużo pieniędzy, że tym ostatnim pozostanie tylko zwinąć interes.

Tak oto cudowne dziecko stało się wrednym, pyskatym nastolatkiem, który sprawia problemy. Akcja wywołuje kontrakcję, stąd zaczęło się głośno mówić o sięgnięciu „po środki wychowawcze”, o zaostrzaniu kar dla cyberprzestępców i odcinaniu piratów od sieci. Postawione pod ścianą tradycyjne media – pod wodzą miliardera Ruperta Murdocha – zapowiadają koniec darmochy w sieci, zamykają archiwa, żądają pieniędzy, aby dalej móc produkować informacje, do czego portalom internetowym najwyraźniej się nie spieszy. W 2010 r. wszystkich nas czeka przyspieszone e-dorastanie. Czyli coraz wyraźniejsze uświadamianie sobie, że w wirtualnym świecie, podobnie jak w realnym, zdarzają się ludzie i dyskusje poniżej poziomu, że prywatność trzeba chronić, a przede wszystkim – że za wysokiej jakości produkty, nawet jeśli są to informacje, trzeba w tej czy innej formie płacić.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Nauka

Patologie psychobiznesu, czyli jak celebryci z sieci „kształcą” terapeutów. Tu chodzi o kasę

Od dziesięcioleci trwają znojne prace nad ustawą dotyczącą usług psychoterapeutycznych w Polsce. Dlaczego się nie udaje? Bo chodzi o pieniądze.

Wojciech Kulesza
05.04.2025
Reklama