To podróż inna niż wszystkie. Mongolia jest krainą rozległych przestrzeni, bezbrzeżnego suchego oceanu. Jej krajobrazy są nienachalne i lekkie. Pozwalają odpocząć zmysłom, skłaniają do skupienia się na nielicznych detalach - i na sobie.
Przemierzamy połacie pofalowanych stepów. Pod błękitnym niebem kołują drapieżniki, na ziemi buszują susełki i myszy, a ponad nimi pasą się stada kóz, owiec, krów i koni. Gdzieniegdzie bieleją okrągłe kształty jurt - koczowniczych namiotów idealnie wpisanych w krajobraz. Przypominają, że żyją tu ludzie i są zapowiedzią nadchodzących spotkań.
Ale być może ważniejsze jest to, czego nie ma. Nie ma asfaltu, betonu, budynków, słupów energetycznych i całej tej antropogenicznej tkanki, która w Europie ogranicza przestrzeń i otacza nas na każdym kroku. Tu nie masz poczucia, że dokądś się spieszysz, że coś musisz zrobić.
Obcowanie z nieskończonością, łagodność krajobrazów i komfort - czy wręcz luksus - dalekiego patrzenia nadają ton podróży po Mongolii. Sprawiają, że w naszych głowach pojawia się spokój, równowaga, uczucie harmonii i łączności ze wszechświatem… Że możemy poczuć się jak w niebie.
Gdzie to jest?
Mongolia leży w środku Azji. Graniczy z Rosją i Chinami. Jest wielka. To półtora miliona kilometrów kwadratowych terytorium od syberyjskich gór po pustynię Gobi. Na przestrzeniach pięć razy większych od Polski żyje niespełna 3,5 miliona ludzi.
Mongolia to jedno z najrzadziej zaludnionych państw na Ziemi. Średnio na kilometr kwadratowy przypadają tu 2 osoby. Ale w praktyce Mongołowie żyjący poza miastem mogą cieszyć się nieograniczoną ilością przestrzeni. Tym bardziej że ziemia jest państwowa, z założeniem, by wszyscy mogli z niej korzystać - stawiać jurty, wypasać stada i swobodnie przemieszczać się po kraju.
Serce Wielkiego Stepu
Ziemie dzisiejszej Mongolii uważane są za serce Wielkiego Stepu, który rozciąga się od Mandżurii aż do ujścia Dunaju. Ludzie przybyli tu przed wiekami, tworząc kulturę zgoła odmienną od żyjących osiadle sąsiadów, którzy z biegiem czasu odgrodzili się Wielkim Murem. Świadomi, że jest tu zbyt sucho, by uprawiać rolę i wypasać zwierzęta w jednym miejscu przez cały rok, przodkowie Mongołów nauczyli się wędrować ze swoimi stadami i nieustannie przemieszczać. Wymyślili jurtę - przenośne domostwo, dietę opartą o nabiał oraz mięso i wpisali się w stepowe krajobrazy, których elementem są do dzisiaj.
Historia na tych przestrzeniach toczyła się w rytmie powstawania i upadków kolejnych stepowych imperiów, z których najpotężniejsze stworzył Czyngis-chan, uprzednio jednocząc poważnie skłócone mongolskie plemiona. Poza tymi okresami historycznych wzmożeń Mongolia znajdowała się niejako na uboczu dziejów. Koczownicy robili swoje, funkcjonowali w ramach struktur rodowo-plemiennych i przekazywali stepowe tradycje kolejnym pokoleniom.
Jurty z elektrycznością
Dzisiaj około jednej trzeciej mieszkańców Mongolii prowadzi koczowniczy lub półkoczowniczy tryb życia. Mieszkają w jurtach rozsianych wśród stepowych i pustynnych bezkresów. Do życia mongolskich koczowników przenikają elementy współczesnej techniki, mają samochody, baterie słoneczne i sprzęt elektroniczny.
Mimo tych zmian, życie na pustkowiu wymaga tej samej wiedzy i umiejętności, co przed setkami lat. W niewielkim stopniu przeobraziły się się sposoby odżywiania oraz technologia przetwarzania mleka i mięsa, a podstawowym opałem są nadal suszone krowie placki. Tak samo jak dawniej trzeba orientować się, gdzie w danej porze roku są najlepsze pastwiska, zaś podstawą umiejętnością, zdobywaną już w dzieciństwie, pozostaje jazda wierzchem.
Mieszkając na pustkowiach, z dala od ludzkich skupisk, mongolscy nomadzi mają szczególne podejście do życia i patrzą na świat z oryginalnej perspektywy. Na stepie czas płynie inaczej, nieustannie zataczając kręgi, nieczęste spotkanie z innym człowiekiem to ważne wydarzenie i przeżycie, a wszechogarniająca przyroda wydaje się wszechpotężna.
Poznaj Mongolię w różnych odsłonach
Przez lata podróżowania po Mongolii zobaczyliśmy jej najróżniejsze krajobrazy i poznaliśmy wielu ludzi. Nasyciliśmy się wyjątkową amosferą Mongolii. Teraz tym wszystkim dzielimy się z Wami. Zabieramy Was w miejsca, które sami dobrze znamy, by za każdym razem na nowo je odkrywać. W podróży opowieściami nadajemy głębię tym miejscom, odkrywamy to, czego z wierzchu nie widać.
Nad trasą naszej wyprawy długo myśleliśmy. Program ułożyliśmy tak, by odwiedzane zakątki i atrakcje tworzyły spójną całość, a kolejność i tempo zwiedzania nie były przypadkowe. Dzięki temu wyjazd pozwala poznać rozmaitość mongolskich krajobrazów, zobaczyć najbardziej spektakularne widoki, odwiedzić miejsca ważne historycznie, doświadczyć spotkań z ludźmi i zetknąć się z różnymi aspektami kultury Mongołów.
Prosto z lotniska na stepy
Po wylądowaniu na przedmieściach Ułan Bator od razu kierujemy się do Parku Narodowego Hustai, na spotkanie z dzikimi końmi Przewalskiego. Następnie jedziemy nad jezioro Ugii, otoczone stepową pustką i spokojem. Kolejny dzień spędzamy w rejonie Charchorin - to tu stolicę swojego imperium kazał zbudować Czyngis-chan. Zwiedzamy tam buddyjski klasztor i wędrujemy wśród zachwycających zielonością i harmonią krajobrazów doliny rzeki Orchon.
Dalej odbijamy na południe. Po drodze, gdzieś pośrodku niczego, odwiedzamy żyjących w jurtach, po stepowemu koczowników. To okazja, by doświadczyć ich gościnności, łączącej w sobie prostotę i bogactwo rytuałów, zobaczyć, jak żyje się w jurcie i jak wygląda stepowe gospodarstwo, spróbować domowego nabiału i kumysu - lekko sfermentowanego napoju z kobylego mleka.
Od gobijskiej pustki po Ułan Bator
Gdy wjeżdżamy na rozległe obszary pustyni Gobi, zaglądamy do ukrytego w wąskiej dolinie buddyjskiego klasztoru. Kolejny przystanek to Bajandzag - słynne formacje skalne, które niegdyś były “kopalnią” dinozaurów i miejscem pracy polskich paleontologów. Niesamowite są tam zachody słońca, na czerwono podświetlające piaskowcowe klify, i następujące po nich noce z rozgwieżdżonym niebem.
Dalej jedziemy podziwiać największe na Gobi piaszczyste wydmy i odwiedzamy wąwóz ukryty wśród gór Gurwan Saichan. A to nie koniec pustynnych atrakcji: czekają nas między innymi skalne formacje Caagan Suwarga i Baga Gazryn Czuluu oraz wędrówka na wzniesienie, które przez wieki było stepową galerią sztuki - szukamy tam petroglifów z różnych epok. Naszą trasę zamykamy zwiedzaniem Ułan Bator - wyjątkowej stolicy narodu koczowników, która w ostatnich latach rośnie w oczach wszerz i wzwyż.
Jak podróżujemy?
Po Mongolii podróżujemy autami terenowymi, które pozwalają możliwie sprawnie i komfortowo pokonywać te nieskończone przestrzenie. Przejazdy, podzielone rozmaitymi przystankami na krótsze odcinki, zajmują maksymalnie pół dnia. Chodzi o to, by nie zabrakło czasu na wędrówki, zwiedzanie najciekawszych miejsc i spotkania.
Wszystkie noclegi poza Ułan Bator organizujemy w ośrodkach turystycznych jurt. Mieszkamy jak koczownicy Wielkiego Stepu - w filcowych namiotach o drewnianym stelażu, ciesząc się zdobyczami cywilizacji w postaci sanitariatów z toaletami i prysznicami czy elektrycznością z baterii słonecznych. To warunki, które pozwalają zrelaksować się po kilometrach wertepów i ułożyć sobie w głowie wrażenia z całego dnia podróży.
Wyrusz z nami do Mongolii!
Podróż po Mongolii to spotkanie z przestrzenią i pustką, która jest wypełniona wyjątkowym urokiem. To poznawanie wspaniałych miejsc i krajobrazów. To autentyczne spotkania z ludźmi, którzy prowadzą życie tak odmienne od naszego. To okazja, by spojrzeć na świat z perspektywy stepowego bezkresu.
Chcesz poznać szczegóły? Zobacz program wyjazdu.
Dowiedz się więcej o naszym biurze.
Materiał przygotowany przez biuro podróży Szerokie Tory.