PIP do szkół!
PIP do szkół! Tak to wymyśliliśmy, że uczniowie pracują więcej i ciężej niż dorośli
Kiedy w szkołach nauczyciele zakładają, że uczniowie w jednym tygodniu – oprócz siedzenia po siedem godzin w szkole – dadzą radę nauczyć się na kilka sprawdzianów i kartkówek, a do tego rozwiązać kilka zadań domowych, to muszą też zakładać, że młodzi ludzie nie mają żadnego życia poza szkołą. A przecież szkoła to tylko część ich życia, w dodatku wcale nie najważniejsza.
Gdyby w Polsce istniała Państwowa Inspekcja Pracy Uczniów, kontrolująca to, ile w rzeczywistości pracują uczniowie i uczennice, bardzo szybko obalono by jeden z podstawowych mitów edukacji. Tym mitem jest przekonanie, że pobyt w szkole zapobiega pracy dzieci.
W końcu naczelnym argumentem za przymusową edukacją od samego jej początku jest przekonanie, że w ten sposób chronimy młodych ludzi przed wyzyskiem i wykorzystywaniem ich przez dorosłych. Wcześniej mogły być zmuszane do wielogodzinnej harówki w zagrażających zdrowiu fabrykach itp. Praca odbierała im prawo do nauki i stąd szkoła, która ma ich przed tym chronić.
Maksimum treści, minimum reklam
Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!
Kup dostęp