Recenzja płyty: Paulina Przybysz, „Insides”
Przybysz to i owo unowocześnia, to i owo postarza, dodaje kilka przyjemnych oczywistości i wychodzi z tarczą z trudnego zadania.
Przybysz to i owo unowocześnia, to i owo postarza, dodaje kilka przyjemnych oczywistości i wychodzi z tarczą z trudnego zadania.
Sam ten proces to najbardziej wartościowa rzecz, która mnie w życiu spotyka – mówi o komponowaniu Kuba Więcek, laureat Paszportu POLITYKI.
W dniach 2–4 września 2004 r. odbyły się w warszawskiej Filharmonii Narodowej trzy wyjątkowe koncerty. Grała Orkiestra XVIII Wieku pod batutą założyciela, który prowadził ją nieprzerwanie przez resztę swojego życia – Fransa Brüggena.
Bardzo mądra płyta. Do słuchania po wielekroć i do skupionego namysłu.
Nowa płyta różni się od poprzednich.
Historia zatacza koło, i to w najlepszym możliwym stylu.
Cho gra bardzo subtelnie i precyzyjnie, a przy tym z łagodnością.
Wyszła z tego płyta szczera i prosta.
Nowy rok witamy płytą nieznacznie wyrastającą ponad przeciętną, co oddaje stan dzisiejszej sceny rockowej, regularnie proponującej płyty dobrej jakości, rzadziej nowatorskie.
Autorskie podsumowanie kulturalne roku „Polityki”.
Autorskie podsumowanie 2024 r. w muzyce poważnej.
Autorskie podsumowanie kulturalne roku „Polityki”.
Choć album został opublikowany z zaskoczenia, to w znacznej mierze można go było przewidzieć.
Mamy tu muzyczny język lat 60. – mocne gesty improwizacji i manipulacje taśmą, osładzane napisanymi przez Pospieszalskiego tematami.
Łódzka kapela postpunkowa straciła wszelkie złudzenia ideologiczne i poszła – ni mniej, ni więcej – ku nihilizmowi.
Linkin Park stara się być skuteczną machiną nostalgii dla dorosłej już dziś młodzieży z początku wieku.
Może to jeszcze nie „progresywny rap”, ale płyta na tyle złożona w samej tylko muzycznej materii, by opłacało się do niej wracać wielokrotnie.
Słucha się tego miło, a że niespecjalnie czuje się głębię – cóż, w tych miniaturkach po prostu zbyt wiele jej nie ma.
Wszystko wskazuje na to, że pod względem ogólnego poziomu melancholii świat właśnie dogonił The Cure.
Historia 83-letniego Tuckera Zimmermana wygląda jak modelowe dzieje utalentowanych ludzi, którym historia podstawia nogę.