Proza Williama Burroughsa do tej pory doczekała się tylko jednej ekranizacji z prawdziwego zdarzenia: prawie 35 lat temu „Nagi lunch”, ze swoją wykrzywioną narkotykami rzeczywistością, okazał się wymarzonym materiałem dla Davida Cronenberga. Mogłoby się wydawać, że dla Luki Guadagnina podobnie inspirujący okaże się „Pedał” (pod takim niestety tytułem funkcjonuje polski przekład książki), przefiltrowany z jednej strony przez życiowe doświadczenia, z drugiej – przez dotychczasowy imponujący dorobek włoskiego reżysera. Jednak tam, gdzie Burroughs prowokował i szokował, Guadagnino wydaje się zachowawczy, a chwilami wręcz konserwatywny. Zamiast opowieści o samotności, pożądaniu i transgresji dostajemy banalną historię o nudzie, której nie zabijają ani przygodne romanse, ani narkotyki. Grany przez Daniela Craiga William Lee, alter ego pisarza, spędza bezproduktywnie czas w Meksyku. Ucieczki od dawnego życia w wielkomiejskim zgiełku szuka w alkoholu, heroinie i ramionach mężczyzn, których podrywa w ulicznych barach.