Kultura

Leczę dusze

Magda Umer dla „Polityki”: Marzę, by po tamtej stronie coś było. Przemijanie? Jestem przeciw

12 minut czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
Magda Umer 2 Magda Umer Leszek Zych / Polityka
Jeśli do tej pory żyję, to zasługa mojej walki z chorobą. Kiedyś chciałam popełnić samobójstwo, odratowano mnie i jestem za to wdzięczna – mówi Magda Umer, świętująca jubileusz 75-lecia i 55 lat na scenie.

JUSTYNA SOBOLEWSKA: – Dużo ma pani teraz koncertów w związku z jubileuszem. Lubi pani występować?
MAGDA UMER: – Nie. Ale jak już zaśpiewam i się uda, to przeżywam nawet coś w rodzaju radości. Żeby wyjść do ludzi, muszę mieć w sobie siłę. Każdy teraz chce ze mną rozmawiać o depresji, pani pewnie też?

Tak. Jak się znajduje tę siłę?
Nic nowego nie powiem. Tylko to, że jeśli do tej pory żyję, to zasługa mojej bohaterskiej walki z tą chorobą. Taki wieczór jak wczoraj (jubileusz radiowej Trójki – przyp. red.) jest także lekarstwem. Serdeczność widzów, organizatorów, koleżanek i kolegów w garderobie. To daje siłę. A depresja… Całe dzieciństwo uciekałam w sport ze smutnego domu i od choroby brata. Intensywnie trenowałam najpierw gimnastykę przyrządową, potem siatkówkę, a na starość jogę – bo sport jest ratunkiem. A wtedy, kiedy przestajemy mieć na to siłę, to już wielkim zwycięstwem jest wstanie z łóżka. To jest największe wyzwanie. Kiedy wstaniemy, umyjemy się i pokażemy światu, że wszystko jest w najlepszym porządku, to już jesteśmy dla siebie bohaterami, tydzień nam się udał.

Rzeczywiście najstarsza czuła się pani jako 13-latka?
To był straszny czas choroby mojego brata. Wszystko było na mojej głowie. Nie zdawałam sobie sprawy, jak zrozpaczeni byli moi rodzice, którzy przede mną chcieli udawać, że wszystko jest dobrze. Chcieli, żebyśmy z młodszym bratem nie mieli strasznego życia. Po latach wiem, że moi rodzice byli ludźmi zrozpaczonymi. Ich rozpacz mam w każdej komórce mojego ciała, to się dziedziczy. Uświadomiłam sobie dopiero teraz, że do naszego mieszkania na parterze nie dochodził nawet promień światła – mieszkaliśmy tak, żeby mój chory brat na wózku mógł być wyprowadzany.

Polityka 16.2025 (3511) z dnia 15.04.2025; Kultura; s. 106
Oryginalny tytuł tekstu: "Leczę dusze"

Oferta powitalna

  • 4 zł / tydzień przez miesiąc  rok

    Płatność 16 zł co 4 tygodnie przez pierwszy rok.
    Później 24 zł co 4 tygodnie.

  • 299 zł 199 zł rok

    Płatność jednorazowa

Kup dostęp
Rezygnujesz, kiedy chcesz
Oferta dla nowych subskrybentów
Zobacz inne oferty
Reklama