Kultura

Wizje lokalne

Jak Polacy pokochali UFO. Niezwykła historia z Emilcina wciąż inspiruje

11 minut czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
Mateusz Kościukiewicz jako Zbigniew Sokolik, mieszkaniec warmińskiej wsi i ufolog amator, w serialu „Projekt UFO”. 2 Mateusz Kościukiewicz jako Zbigniew Sokolik, mieszkaniec warmińskiej wsi i ufolog amator, w serialu „Projekt UFO”. Piotr Litwic
Twórców nowego serialu Netflixa „Projekt UFO” zainspirowało najsłynniejsze polskie spotkanie z przybyszami z kosmosu. Nasza narodowa historia jest jednak pod tym względem bardziej obfita.

Z głębin jeziora bije w niebo jaskrawy zielony promień. Dla Zbigniewa Sokolika (Mateusz Kościukiewicz), mieszkańca warmińskiej wsi i ufologa amatora, to dowód, że obcy goszczą na Ziemi. Na dodatek wbrew powszechnej opinii nie pochodzą z innych planet, lecz są przedstawicielami cywilizacji żyjącej w morskich głębinach. A rzekome Niezidentyfikowane Obiekty Latające – jak nazywano po polsku pojazdy UFO – powinny być raczej określane jako Niezidentyfikowane Obiekty Podwodne. Swoim odkryciem próbuje zainteresować Jana Polgara (Piotr Adamczyk), badacza UFO prowadzącego w telewizji popularny program o niewyjaśnionych zjawiskach. Choć Sokolik zostaje publicznie skompromitowany, niedługo musi podjąć z Polgarem współpracę w celu wyjaśnienia tajemnicy lądowania kosmitów we wsi Truskasy. Zwłaszcza że kontaktem z obcymi wydaje się również zainteresowana władza.

Choć Kasper Bajon osadził fabułę serialu we wczesnych latach 80. – w tle fantastycznej akcji trwa karnawał Solidarności, a władze szykują się już do wprowadzenia stanu wojennego – główną inspiracją było zdarzenie w Emilcinie z 1978 r. Najsłynniejsze, przynajmniej na terytorium Polski, bliskie spotkanie trzeciego stopnia (czyli takie, w którym człowiek miał fizyczny kontakt z obcymi istotami).

Leżący ok. 40 km na zachód od Lublina Emilcin stał się sławny, gdy rolnik Jan Wolski zdał relację ze swojego kontaktu z obcymi istotami. Wiosennym wieczorem spotkał najpierw dwie niewysokie, ubrane w czarne kombinezony istoty o zielonych twarzach i palcach połączonych „cienkimi płetewkami”. Obie wsiadły na jego furmankę i rozmawiały „drobnym głosem”. Gdy wyjechali z olszynowego lasu, Wolski zobaczył biały, unoszący się w powietrzu pojazd. „To był kształt autobusu, krótszego” – relacjonował później ekipie telewizyjnej, która na miejscu zdarzenia nakręciła reportaż.

Polityka 16.2025 (3511) z dnia 15.04.2025; Kultura; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Wizje lokalne"

Oferta powitalna

  • 4 zł / tydzień przez miesiąc  rok

    Płatność 16 zł co 4 tygodnie przez pierwszy rok.
    Później 24 zł co 4 tygodnie.

  • 299 zł 199 zł rok

    Płatność jednorazowa

Kup dostęp
Rezygnujesz, kiedy chcesz
Oferta dla nowych subskrybentów
Zobacz inne oferty
Reklama