„Minecraft: Film” odniósł historyczny sukces. To, że prawie nic w nim nie ma sensu, w kontekście znanej serii gier ma właśnie… głęboki sens. I jednak bawi.
Co to za film: scenariusz ledwie zarysowany, dialogi z grubsza żadne, dowcipy z lekka żenujące, aktorzy nie najwyższych lotów, obsadzeni w roli ciosanych postaci, recenzje fatalne, a jednak właśnie pobił polski rekord otwarcia kinowego po 1989 r.? Odpowiedź wszyscy już znamy i przyjmowana jest z podobnym zdziwieniem jak fakt, że największa czarna bohaterka amerykańsko-szwedzkiego blockbustera może nosić imię Małgosia (a właściwie: Malgosha). Jest też podobnie trudny do wytłumaczenia.
Czytaj też: „Minecraft”: klocki za 2,5 mld dolarów
Wejście w grę
„Minecraft: Film” w pierwszy weekend przyciągnął u nas do kin 978 tys. widzów (więcej niż „Kler” i „Pięćdziesiąt twarzy Greya”) i jego sukces wydaje się kompletnie oderwany od zasad logiki. Opowieści o widzach wstających z miejsc i bijących brawo robią wrażenie zmyślonych przez słaby dział marketingu. Ba, zaskakuje już sam fakt, że w ogóle udało się stworzyć film z czegoś, co od początku nie miało historii, bo wyjściowa gra, stworzona w 2009 r. przez szwedzką firmę Mojang, jest gigantyczną piaskownicą, czyli każdy przeżywa w niej zupełnie inne przygody, na własny rachunek. A już najbardziej zaskakuje fakt, że zasadniczo, mimo wszystkich poważnych mankamentów, da się na tym filmie wysiedzieć bez ziewania, bo tempo rzucanych żartów jest tak duże, że trudno o dreszcz żenady, natomiast akcja – choć ukręcona z niczego – posuwa się do przodu z szybkością, z jaką pracuje fantazja bawiącego się dziecka.
Nic nowego. Filmów o wchodzeniu do gry było już mnóstwo: „Tron”, „Jumanji”, „Ready Player One”, „
film
filmy animowane
gry wideo
kino amerykańskie
kulturalnie polecamy i ostrzegamy
Bartek Chaciński
Zastępca redaktora naczelnego „Polityki”. Dziennikarz i publicysta zajmujący się muzyką, kulturą popularną oraz młodym językiem. W „Polityce” od kwietnia 2010 r. Wcześniej w starej „Machinie”, „City Magazine”, „Przekroju”. Współpracuje z radiową Trójką. Autor serii „Słowników najmłodszej polszczyzny”, członek Rady Języka Polskiego.