Kultura

Raczej przystojny

Richard Chamberlain, więcej niż król seriali. Polki mdlały na jego widok

10 minut czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
Richard Chamberlain podczas próby sztuki „Hamlet” w Birmingham Repertory Theatre, 1969 r. 2 Richard Chamberlain podczas próby sztuki „Hamlet” w Birmingham Repertory Theatre, 1969 r. Getty Images
Był gwiazdą seriali, zanim przyszła współczesna wielka moda na seriale. A przede wszystkim gwiazdą polskiej prasy kolorowej, zanim stała się naprawdę kolorowa.

Pierwsza śmierć Richarda Chamberlaina była dramatyczna. W 1964 r. w polskiej prasie pojawiła się – zapożyczona z mediów zachodnioniemieckich – informacja, jakoby Richard Chamberlain miał zginąć w wypadku samochodowym. Na dodatek gwiazdor, kojarzony wówczas wyłącznie z pozytywną postacią doktora Kildare’a, nie mógł przecież zginąć ot tak, po prostu. Według doniesień rozbił samochód na skutek gwałtownego manewru, ocalając w ten sposób życie dziewczynki, która wbiegła na jezdnię. Podobno zrozpaczeni widzowie dzwonili do redakcji pism „Film” i „Ekran”, by potwierdzić dramatyczne rewelacje.

Plotka była tak żywotna, że musiał ją dementować telewizyjny spiker przed emisją jednego z odcinków „Doktora Kildare’a”. „Jest coś miłego w tym zainteresowaniu się ludzi z dalekiej Polski amerykańskim aktorem. Wiąże się ono z tym, że kreuje on postać tak ładną i wszystkim bliską, bo bardzo ludzką” – notował felietonista tygodnika „7 Dni w Polsce”. I dodawał proroczo: „Przesąd ludowy powiada, że o kim krąży fałszywa pogłoska, jakoby miał umrzeć, a on żyje, będzie żył długo”.

Ulubiony lekarz świata

Chamberlain, choć w połowie lat 60. wciąż był na początku swojej artystycznej drogi, rolą Kildare’a zdążył zaskarbić sobie sympatię widzów na całym świecie. Przebój amerykańskiej telewizji zaledwie dwa lata po premierze – a więc zaskakująco szybko jak na gomułkowskie realia – trafił do Polski. Emisja była wydarzeniem. Widzowie emocjonowali się losami młodego szpitalnego stażysty, dziennikarze chętnie donosili o losach zarówno aktora, jak i samego serialu.

Każda sytuacja, by wspomnieć o Chamberlainie, wydawała się odpowiednia. W 1967 r. Zbigniew Rogowski, hollywoodzki korespondent „Przekroju”, relacjonował swoją wizytę w studiu MGM, gdzie odwiedzał m.

Polityka 15.2025 (3510) z dnia 08.04.2025; Kultura; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Raczej przystojny"

Oferta powitalna

  • 4 zł / tydzień przez miesiąc  rok

    Płatność 16 zł co 4 tygodnie przez pierwszy rok.
    Później 24 zł co 4 tygodnie.

  • 299 zł 199 zł rok

    Płatność jednorazowa

Kup dostęp
Rezygnujesz, kiedy chcesz
Oferta dla nowych subskrybentów
Zobacz inne oferty
Reklama