Kultura

Ja się żegnam

Jan Englert dla „Polityki”: Już nie ma Polski. Przynajmniej takiej, o jakiej myśli PiS

15 minut czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
Jan Englert 2 Jan Englert Leszek Zych / Polityka
Już nie ma Polski. Przynajmniej takiej, o jakiej myśli PiS. Nie robimy wszystkiego dla ojczyzny – mówi Jan Englert, aktor i reżyser, wieloletni dyrektor artystyczny Teatru Narodowego.
Po blisko 30 latach odstawienia na boczny tor przez filmowców Jan Englert wraca w głównej roli w „Skrzyżowaniu”. Na fot.: z Anną Romantowską w roli jego żony.materiały prasowe Po blisko 30 latach odstawienia na boczny tor przez filmowców Jan Englert wraca w głównej roli w „Skrzyżowaniu”. Na fot.: z Anną Romantowską w roli jego żony.

JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Zanim porozmawiamy o odejściu z Teatru Narodowego, chciałbym wrócić do pana początków jako dyrektora artystycznego tej instytucji. Pamięta pan, w jakich okolicznościach został powołany?
JAN ENGLERT: – Jak zawsze zadecydował przypadek. Nie zgłaszałem się, by zostać dziekanem warszawskiej PWST ani nie zabiegałem, by być rektorem tej uczelni. Jeśli chodzi o Narodowy, moim nazwiskiem też początkowo posługiwano się bez mojej wiedzy. 23 lata temu żaden konkurs się nie odbył. Kandydat ministra na dyrektora parę dni przed ogłoszeniem dał dodatkowe warunki, na co minister nie mógł się zgodzić. Zadzwonił do mnie. Dostałem 12 godzin na podjęcie decyzji. Wiedziałem, co mnie czeka, pycha i zarozumialstwo jednak zwyciężyły.

Czego się pan bał?
Po zaproponowaniu mi dyrekcji przez Waldemara Dąbrowskiego, razem z Tomaszem Kubikowskim, którego wziąłem na swojego kierownika literackiego, wysłaliśmy list do reżyserów z prośbą o spotkanie. Największą wadą naszego środowiska jest to, że my się w ogóle nie znamy. Nie przyszedł tylko Lupa i Jarzyna. Wszyscy inni, łącznie z Warlikowskim, się stawili. Zabawne, że rozlicza się mnie teraz, porównując z moimi mistrzami: Dejmkiem, Grzegorzewskim, Axerem. Powtarzam we wszystkich wywiadach i jeszcze raz powtórzę: ja nie wymyśliłem nic. Wszystko, co osiągnąłem, czego dokonałem, czego próbuję uczyć studentów w szkole teatralnej, to efekt tego, co dostałem w prezencie, pożyczyłem albo ukradłem od mistrzów.

Dystansował się pan od teatru interwencyjnego, uprawiającego publicystykę. A krytycy wspierający teatr progresywny atakowali pana za to, że nie reaguje na bieżącą rzeczywistość. W trudnych czasach uprawiał pan teatr środka?
Pamiętam wykład inauguracyjny Stefana Mellera, późniejszego ministra spraw zagranicznych, w PWSTw 1980 r.

Polityka 13.2025 (3508) z dnia 25.03.2025; Kultura; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Ja się żegnam"

Oferta powitalna

4 zł za tydzień
przez miesiąc rok

Płatność 16 zł co 4 tygodnie przez pierwszy rok.
Później 24 zł co 4 tygodnie.

Kup dostęp
Rezygnujesz, kiedy chcesz
Oferta dla nowych subskrybentów
Zobacz inne oferty
Reklama