Kultura

Nie jesteście na to gotowi. Premiera piątego tomu cyklu Igrzyska śmierci Suzanne Collins.

5 minut czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
. 3 . mat. pr.
Prequel to dziwne zwierzę. Jest to kolejny tom cyklu, którego akcja dzieje się przed poprzednimi tomami, ale czytać go trzeba po nich. Inaczej stracimy mnóstwo zabawy.

Trylogia Igrzyska śmierci – W pierścieniu ognia – Kosogłos ukazała się w latach 2008 – 2010 (wyd. polskie 2009 – 2010). Dekadę później wydano jej pierwszy prequel, Balladę ptaków i węży, którego akcja dzieje się sześćdziesiąt cztery lata wcześniej niż akcja Igrzysk. Ballada opowiada historię młodego Coriolanusa Snowa i jego relacji z Lucy Gray Baird, delikatnej dziewczyny o zerowych szansach na zwycięstwo w brutalnych igrzyskach. Coriolanus, opiekun Lucy Gray, przechytrza organizatorów i Lucy Gray wygrywa igrzyska. Gdybyśmy nie znali Snowa jako znienawidzonego prezydenta-tyrana, umknąłby nam cały dramat i złożoność tej postaci. Prequel dał nam jedyną w swoim rodzaju szansę zgłębienia portretu tyrana z czasów młodości.

Teraz, pięć lat po Balladzie otrzymujemy drugi prequel: Wschód słońca w dniu dożynek. Jego akcja dzieje się dwadzieścia cztery lata przed akcją Igrzysk, w czasie Drugiego Ćwierćwiecza Poskromienia. Na pięćdziesiąte igrzyska prezydent Snow przygotował atrakcję, która mogła narodzić się tylko w jego chorym umyśle: tym razem trybutów będzie dwa razy więcej. Wśród czterdziestu ośmiu zawodników znajdzie się Haymitch.

Fani Igrzysk z wielkimi emocjami przyjęli zapowiedź nowej książki, bo Haymitch jest postacią ikoniczną. Straumatyzowany, cyniczny, pogrążony w nałogu mentor wiecznie przegranych trybutów z Dwunastki – właśnie takiego go znamy i kochamy. Nie będzie spoilerem stwierdzenie, że ta historia nie skończy się dla Haymitcha dobrze. To, że wygra Igrzyska, wiemy. To, że skończy jako poturbowany psychicznie alkoholik, też już wiemy. Ale wiedzieć to nic – trzeba to zobaczyć, poczuć, przepracować. Wschód słońca w dniu dożynek, must-read od wydawnictwa Media Rodzina, to książka, która złamie czytelnicze serca.

Suzanne Collins, autorka cyklu Igrzyska śmierci3mat. pr.Suzanne Collins, autorka cyklu Igrzyska śmierci

W swoim dystopijnym cyklu Suzanne Collins próbuje zgłębić prawidła władzy, propagandy i rewolucji. Nie bez powodu piątemu tomowi patronują Orwell i Hume. David Hume, filozof znany z krytyki przyczynowości, uważał, że twierdzenie, iż słońce jutro nie wzejdzie, jest nie mniej zrozumiałe niż twierdzenie, że słońce jutro wzejdzie. To tylko nawyk naszego ułomnego umysłu, że na podstawie zdarzeń z przeszłości oczekujemy ich powtórki w przyszłości. Ta teza zgrabnie wpisuje się w wydźwięk książek Collins, których akcja zaczyna się zwykle o świcie w dniu święta dożynek – powtarzalnej ceremonii, od której nie ma ucieczki, i która co roku skutkuje rzezią młodych, niewinnych, bezradnych wobec systemu ludzi. Bohaterowie Wschodu słońca rozpaczliwie trzymają się tezy, że ciąg przyczynowo-skutkowy jest tylko błędem logicznym. Że ten ciąg można przerwać.

Z pierwszego zdania książki dowiadujemy się, że nasz protagonista, Haymitch Abernathy, urodził się w dniu dożynek. Ten fakt ma dalekosiężne i porażające konsekwencje dla konstrukcji psychologicznej głównego bohatera. Zastanówmy się nad tym przez chwilę. Tak jak my nie potrafimy sobie wyobrazić jutra bez wschodu słońca, tak ten szesnastoletni chłopak nie potrafi sobie wyobrazić urodzin bez dożynek. Święto dożynek jest nierozłącznie sprzęgnięte z jego świętem. W jego umyśle narodził się ciąg przyczynowy: w zeszłym roku w moje urodziny były dożynki, więc każdego roku w moje urodziny będą dożynki. Pochylmy się jeszcze głębiej nad dramatem Haymitcha. Wiemy, że dożynki będą się odbywać jeszcze przez dwadzieścia pięć lat, a Haymitch co roku, jako prezent urodzinowy będzie otrzymywać nową parę dzieci skazanych na śmierć. Śmierć, do której ma ich przygotować jako jedyny w dystrykcie mentor. Czy jesteśmy gotowi na Wchód słońca w dniu dożynek? Nie. Czy chcemy go przeczytać? Bardzo.

Na całe nasze szczęście Wschód słońca jest prequelem. Możemy więc przystąpić do lektury z nadzieją i bez groźby nieodwracalnych strat psychicznych. W przeciwieństwie bowiem do szesnastoletniego Haymitcha wiemy, że zaklęty ciąg dożynek zostanie w końcu przerwany. Bohaterka Igrzysk, Katniss Everdeen pokazała, że bunt wobec instytucji igrzysk jest możliwy i wykonalny. Jest więc oczywiste, że do lektury prequela przystąpimy pełni oczekiwań, wypatrując oznak rewolucji. A będzie ich wiele. W nowym tomie pojawią się bowiem dawni znajomi – ci, którzy później, o ćwierć wieku starsi, mądrzejsi i lepiej zorganizowani, pomogą Katniss rozwalić system. Nowy tom przyniesie nową porcję wiedzy o znanych bohaterach, która sprawi, że elementy układanki, jaką jest uniwersum Igrzysk śmierci, wskoczą na swoje miejsca z bardzo satysfakcjonującym kliknięciem.

.3mat. pr..

Filozofia Davida Hume’a od samego początku przyświeca przesłaniu książek cyklu Igrzyska śmierci. W swoich pracach Hume zajmuje się paradoksem polegającym na tym, z jaką łatwością niewielu rządzi licznymi. Wschód słońca nie odbiega w tym aspekcie od poprzednich tomów. Konstrukcyjnie Wschód słońca przypomina bardziej trylogię niż Balladę: jest krótszy, bardziej zwarty, napakowany akcją, skoncentrowany na samych głodowych igrzyskach. W stylu znanym z trylogii pokazuje potęgę propagandy i manipulacji i dowodzi, że ci, którzy kontrolują narrację, kontrolują cały świat. Pobrzmiewa w nim jednak echo Ballady, która obnażyła bardzo wczesne, siermiężne oblicze igrzysk, dalekie od zaawansowanej technologicznie machiny, jaką znamy z czasów Katniss. Igrzyska Haymitcha są jeszcze dalekie od doskonałości, a organizatorzy przypominają grupę zagubionych studentów, którzy nie do końca potrafią sprostać okrutnej wizji prezydenta. Bystry, zdeterminowany Haymitch ma zatem pole do popisu. Wydawałoby się, że tę nie do końca doskonałą machinę opresji można jeszcze powstrzymać. Tym bardziej więc boli epilog tej książki. Okazuje się, że machiny nie można powstrzymać, można jedynie włożyć kij w jej tryby. Co Haymitch czyni z właściwą sobie swadą. Towarzyszy mu grupa postaci pobocznych: charyzmatycznych, odważnych, desperackich, wrażliwych i lekko przerażających.

Zanim Suzanne Collins skończyła pisać Wschód słońca, Lionsgate już zapowiedział ekranizację. Premiera planowana jest na listopad 2026 r. Fenomenalna adaptacja filmowa Ballady ptaków i węży zaostrzyła apetyty fanów. Już sama obsada będzie dla producenta wyzwaniem, bo nie dość, że Haymitch Abernathy należy do postaci otaczanych kultem, to jego dorosłe wcielenie w postaci Woody’ego Harrelsona podniosło poprzeczkę bardzo wysoko. W oczekiwaniu na film koniecznie trzeba czytać – bo ta książka jak rzadko która zasługuje na miano must read.

Suzanne Collins, Wschód słońca w dniu dożynek, przekład Małgorzata Hesko Kołodzińska i Piotr Budkiewicz, wydawnictwo Must Read Media Rodzina.

Materiał przygotowany przez Wydawnictwo Media Rodzina.

Polityka 12.2025 (3507) z dnia 18.03.2025; Kultura; s. 126
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Ranking najlepszych galerii według „Polityki”. Są spadki i wzloty. Korona zostaje w stolicy

W naszym publikowanym co dwa lata rankingu najlepszych muzeów i galerii sporo zmian. Są wzloty, ale jeszcze częściej gwałtowne pikowania.

Piotr Sarzyński
11.03.2025
Reklama