Kultura

Zmarł Wojciech Trzciński: kreator i organizator. Trudno nie znać jego piosenek

3 minuty czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
Wojciech Trzciński na pl. Hoovera w Warszawie, zdjęcie z 2009 r. Wojciech Trzciński na pl. Hoovera w Warszawie, zdjęcie z 2009 r. Filip Klimaszewski / Agencja Wyborcza.pl
Zmarł Wojciech Trzciński, kompozytor, producent i dyrygent, który jak mało kto potrafił z finezją pisać piosenkowe tematy, a zarazem tworzyć kulturalne przedsięwzięcia i nimi kierować.

Zaczynał w studenckim teatrze jako absolwent geografii, który okazał się zdolnym kompozytorem. Pisał m.in. dla Krzysztofa Krawczyka, Anny Jantar, Edyty Geppert czy Haliny Frąckowiak – łącznie kilkaset piosenek, z których część również oprawiał w aranżacje swojej orkiestry. Ta pracowała m.in. przy debiutanckim albumie Zbigniewa Wodeckiego – po latach to właśnie odkurzone utwory z tej płyty na powrót stały się przebojami, przynosząc karierze Wodeckiego renesans. A pod koniec ubiegłego roku wznowienia doczekała się (nakładem GAD Records) autorska płyta „Muzyka dla ciebie” firmowana przez Orkiestrę Wojciecha Trzcińskiego, dokumentująca utwory z lat 70., sprawnie łączące zachodni soul, jazz i elementy muzyki dyskotekowej. Zdobywał za swoje piosenki nagrody festiwalowe (m.in. w Opolu, za „Jak minął dzień?” i „Żegnaj lato na rok”).

Wojciech Trzciński: kreator kultury

Trzciński zasłynął też jako autor muzyki do „Kolędy Nocki”, popularnej śpiewogry wystawianej w 1981 r. w Teatrze Muzycznym w Gdyni, ze słynnym „Psalmem stojących w kolejce”: „Za czym kolejka ta stoi? Po szarość, po szarość, po szarość / Na co w kolejce tej czekasz? Na starość, na starość, na starość” (autor tekstu „Psalmu...” Ernest Bryll zmarł niecały rok temu). Później szefował m.in. Teatrowi Muzycznemu w Gdyni, festiwalom w Opolu i Sopocie oraz Redakcji Muzycznej Polskiego Radia i I Programowi TVP. Był też szefem Hanna-Barbera Poland, filii amerykańskiego studia Hanna-Barbera, a tym samym jednym z bohaterów transformacji rynku dystrybucji kultury w Polsce. Później również jednym z pomysłodawców Fryderyków, nagrody polskiego przemysłu muzycznego.

Sam zdążył otrzymać najwyższą nagrodę ministerialną w dziedzinie kultury: Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Był też jednym z pierwszych artystów i organizatorów wydarzeń, którego „Polityka” nagrodziła tytułem Kreator Kultury – otrzymał go w 2004 r.

Wcześniej, w 2003, stworzył na warszawskiej Pradze niezwykłe Centrum Artystyczne „Fabryka Trzciny”. W budynku z 1916 r., w którym mieścił się kiedyś skład tytoniu i wytwórnia butów sportowych, a po wojnie należącym do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, zaczął organizować koncerty polskich i światowych gwiazd, odbywały się tu też premiery spektakli teatralnych, liczne wystawy – na wiele lat życie kulturalne przeniosło się do działającego do 2016 r. centrum, zwracającego także uwagę pomysłem na rewitalizację fabrycznej architektury. „Dekor prawdziwy – mówi Trzciński. Fabryka nie stoi wśród betonu, szkła, w zimnej nowoczesności. Stoi w żywej tkance miasta, i żywą cegłę, i żywe żelastwo ma w sobie” – opisywała to na naszych łamach Barbara Pietkiewicz.

Tematy Trzcińskiego

Wojciech Trzciński był jednym z tych, którzy wprowadzali w ostatnich latach PRL elementy zachodniej kultury muzycznej na polskie sceny. Robił to z finezją, ale nie tracąc z oczu publiczności, a przede wszystkim jak mało kto potrafił łączyć zdolności organizatorskie z talentem artystycznym.

Zmarł 1 lutego 2025 r. w wieku 75 lat. O śmierci poinformował jego syn Stanisław Trzciński, także ważna postać środowiska muzycznego: „Drodzy Przyjaciele, Znajomi, a także Wy wszyscy, którzy spotkaliście na swojej drodze naszego Ojca oraz ci z Was, którzy po prostu kojarzycie Jego piosenki” – pisał. Tych ostatnich zmarły pozostawił mnóstwo. Trudno było przez kilka dekad pracy kompozytorskiej Wojciecha Trzcińskiego nie poznać jego piosenkowych tematów.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Trump: instrukcja obsługi. To narcyz. Kary nie działają, trzeba mu przystawić lustro

Donald Trump jest narcyzem i jak każdy narcyz potrzebuje lustra, żeby się w nim przeglądać. To rodzaj uzależnienia, które można wykorzystać, żeby na niego wpływać.

Mariusz Zawadzki
06.03.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną