Ostatni weekend Chełmońskiego w MNW. Pobił rekord i rusza na podbój kolejnych miast
Przed nami ostatni weekend Józefa Chełmońskiego w stołecznym Muzeum Narodowym. Już wiadomo, że organizatorom udało się ściągnąć tłumy – na tydzień przed zamknięciem wystawę zobaczyło ok. 172 tys. osób. Czegoś podobnego w polskich muzeach jeszcze nie było.
Chełmoński, bohater memów
Wystawa otwarta pod koniec września 2024 r. miała się zamknąć 26 stycznia, ale ze względu na ogromne zainteresowanie MNW wydłużyło wydarzenie o tydzień, specjalnie przedłużyło też godziny otwarcia. I oczywiście można było oczekiwać dużego zainteresowania, to w końcu Chełmoński. Ale pewnie mało kto spodziewał się aż takich tłumów.
Bohater wystawy należy do (bardzo) wąskiego grona twórców, których obrazy wyszły poza przestrzenie galeryjne i przenikły do masowej wyobraźni kolejnych pokoleń. Niektóre stały się nawet tłem dla memów. Dzieła mistrza realizmu przetrwały próbę czasu i adaptują się do kolejnych epok, w tym internetowej, cyfrowej.
Na stronie MNW można przeczytać: „W historii sztuki polskiej Józef Chełmoński należy do najwyżej cenionych malarzy, a jego twórczość zajmuje miejsce szczególne. Wykreowane przez niego wizje natury, widoki wsi i sceny z życia jej mieszkańców od przeszło stu lat są uznawane za kwintesencję polskości w malarstwie XIX i początku XX w.”. To widzom najwyraźniej przypadło do gustu.
Przekroczenie bariery 150 tys. gości jest ogromnym sukcesem, Chełmoński ustawił poprzeczkę niezwykle wysoko. Ostatni rekord w MNW należał do wystawy „Picasso” otwartej w październiku 2023 r. – przez trzy miesiące pokaz prac legendarnego artysty zobaczyło ok. 143 tys. osób.
Natomiast w 2022 r. tłumy przyciągnęła ekspozycja „Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia”. Między lipcem a październikiem zanotowano 111 tys. zwiedzających. Żeby lepiej wyobrazić sobie skalę: to tak jakby przez sale muzeum przewinęło się średniej wielkości miasto. W każdym z powyższych przypadków.
Objazd po Polsce
Jeśli ktoś nie miał okazji zobaczyć Chełmońskiego w MNW, uspokajamy – będzie okazja, a nawet okazje. Warszawa jest dopiero pierwszą odsłoną projektu realizowanego przez trzy muzea narodowe. Oprócz MNW są to Muzeum Narodowe w Poznaniu i Muzeum Narodowe w Krakowie.
Chełmoński niebawem ruszy więc na podbój kolejnych miast. Dzieła najpierw pojadą do Poznania (otwarcie 6 marca), gdzie będą oglądane do końca czerwca. Wreszcie ekspozycja zawędruje do Krakowa. Otwarcie zaplanowano 8 sierpnia, wystawa potrwa do końca listopada. Znając Kraków, można się spodziewać tłumów, zwłaszcza w sezonie turystycznym (sierpień/wrzesień). Przekroczenie granicy 100 tys. gości wydaje się scenariuszem jak najbardziej realnym. Przypomnijmy, że MNK w marcu 2023 po pół roku zamknęło wystawę prac Tamary Łempickiej z frekwencją na poziomie 125 tys. osób. Czy Chełmoński poprawi ten wynik?
Czytaj też: Oblężone zamki i szturm na MSN. Sprawdziliśmy, do jakich galerii chodzili Polacy w 2024 r.
Efekt Chełmońskiego
Jak widać, sztuka malarza działa niczym magnes. Czy swoisty „efekt Chełmońskiego” powtórzy się w Poznaniu i Krakowie? Wiele na to wskazuje. Pytanie, jaka będzie frekwencja wszystkich odsłon muzealnej trylogii. Na pewno pójdzie w setki tysięcy gości. Dokładne liczby poznamy pod koniec roku.