Marian Dziędziel, 64 lata, do niedawna niezawodny w drugim bądź trzecim planie, ostatnio gra główne role i jest najbardziej zapracowanym polskim aktorem. W sierpniu zobaczymy dwa filmy z jego udziałem, kolejnych pięć czeka na premierę.
Lipiec Marian Dziędziel spędził na planie zdjęciowym do filmu „Piąta pora roku” w reż. Jerzego Domaradzkiego. Obraz jest oparty na schemacie znanym choćby z filmu „Wożąc panią Daisy” Bruce’a Beresforda. Para niezbyt na pierwszy rzut oka dobranych bohaterów: dama ze stolicy i prosty taksówkarz ze Śląska, wyruszają w podróż samochodem przez Polskę. W rolach głównych Ewa Wiśniewska i Marian Dziędziel – dobrze obsadzeni. Ona energiczna, pokrzykuje na ekipę, irytuje się, przeklina, kaprysi – aktoressa. On cierpliwie czeka na przestawienie kamery, pyta operatora, czy lepiej będzie, jeśli uchyli drzwi samochodu i wystawi nogę, czy może jednak zostać w aucie. Proponuje, że może w odpowiedzi na jej obcesowe: „To mój kierowca”, mógłby rzucić pod nosem sarkastyczne: „Do usług”.
Z drobnych gestów, spojrzeń, krótkich zdań tka swoją postać. Kolejną wariację na temat zmęczonego życiem prostego, zwyczajnego człowieka, z osobistą listą grzechów i życiowych mądrości, i ze spojrzeniem niebieskich oczu, które mówi, że spokój i rezygnacja to tylko fasada – która stała się specjalnością Mariana Dziędziela.
5 sierpnia obchodzi 64 urodziny. Uczci je premierą „Kreta” w reż. Rafaela Lewandowskiego. Za rolę Zygmunta Kowala – byłego górnika, szanowanego przywódcę strajkowego i solidarnościowca, dziś prowadzącego wraz z synem prywatną firmę, którego życie wywraca do góry nogami oskarżenie o współpracę z SB – otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora drugoplanowego na festiwalu w Gdyni. Tydzień później premierę będzie miał film „Taxi A” Marcina Korneluka, jesienią i zimą kolejne: „Wymyk” Grega Zglinskiego, „W imieniu diabła” Barbary Sass, „Róża” Wojciecha Smarzowskiego, „Pokaż kotku, co masz w środku” Sławomira Kryńskiego i „1920.
Polityka
32.2011
(2819) z dnia 02.08.2011;
Kultura;
s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Na taką twarz trzeba zapracować"