335 mln zł rocznie

335 mln zł rocznie – tyle powinien płacić Google za publikowanie w swojej wyszukiwarce owoców pracy polskich dziennikarzy i redakcji. Tak przynajmniej wynika z raportu szwajcarskiej firmy Fehr Advice & Partners, sporządzonego na zlecenie Związku Pracodawców Wydawców Cyfrowych. W badaniu wzięło udział nieco ponad 2 tys. polskich użytkowników internetu. 61 proc. z nich przyznało, że pozostaje w wyszukiwarce, ponieważ uwzględnia ona publikacje dziennikarskie. Ankietowani wskazali, że tego rodzaju treści sprawiają, że główna witryna Google jest odbierana jako bardziej kompletna, aktualna i godna zaufania. Co drugi uczestnik badania deklarował gotowość płacenia wyższej subskrypcji za korzystanie z wyszukiwarki, pod warunkiem że będzie zawierała ona treści dziennikarskie.

Google nie podaje, ile wynosi jego roczny przychód generowany przez polską wyszukiwarkę. Autorzy raportu szacują go na ponad 2,2 mld zł, więc wskazana kwota 335 mln zł z tytułu praw autorskich nie wydaje się wygórowana. Internetowy gigant odpowiedział na wyniki badania oświadczeniem opublikowanym przez portal wirtualnemedia.pl. Powtórzył zgrany argument, że to wydawcy – dzięki przekierowaniu ruchu na swoje strony internetowe – zarabiają na subskrypcjach albo reklamach. A samo badanie określił jako „nieprecyzyjne”.

Nowelizacja prawa autorskiego, wprowadzająca unijną dyrektywę dającą autorom prawo do wynagrodzenia za wykorzystywanie ich treści przez platformy cyfrowe, weszła w życie w drugiej połowie ubiegłego roku. Google deklarował, że niezwłocznie po jej implementacji będzie płacił polskim wydawcom za licencjonowanie treści. Ale negocjacje trwają, a wydawcy skupieni są w kilku różnych stowarzyszeniach.

Równolegle toczy się dyskusja na temat nałożenia na big techy podatku cyfrowego.