Kraj

Marsz PiS w Warszawie: Nawrocki, Chrobry i hołd. Ratusz: szło 20 tys. osób

7 minut czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
Marsz PiS z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia hołdu pruskiego. 12 kwietnia 2025 r. 2 Marsz PiS z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia hołdu pruskiego. 12 kwietnia 2025 r. Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.pl
Pochód partii Jarosława Kaczyńskiego szedł przez Warszawę spod pomnika Mikołaja Kopernika na pl. Zamkowy. Według ratusza wzięło w nim udział 20 tys. osób. Donald Tusk w tym czasie spotem „Tysiąc powodów do dumy” zaprosił na oficjalne obchody 1000-lecia koronacji Chrobrego.

Do stolicy zjechały w sobotę autobusy zapełnione politykami PiS i sympatykami, o czym skrupulatnie od rana informowali w mediach społecznościowych. Towarzyszyły im grupy rekonstrukcyjne. Po mszy w Bazylice Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu zgromadzeni udali się w dwóch kierunkach. Pierwszy to okolice pomnika Mikołaja Kopernika, gdzie zebrali się uczestnicy marszu, politycy PiS, a także przedstawiciele prawicowych mediów, w tym TV Republika i wPolsce24.

W drugim miejscu, przed Bramą Uniwersytecką warszawskiej uczelni, zgromadzili się śmiałkowie gotowi do bicia rekordu w tańcu poloneza. Do historycznego wyczynu potrzeba co najmniej 636 par.

W tym czasie, w sobotnie południe, premier Donald Tusk opublikował na platformie X spot zatytułowany „Tysiąc powodów do dumy”, a sam napisał: „Świętujmy wspólnie Tysiąclecie Korony Polskiej!”. Klip to zaproszenie na oficjalne obchody tysięcznej rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego, które rozpoczną się 26 kwietnia 2025 r.

Marsz wystartował z opóźnieniem, na miejscu pojawili się prezes PiS Jarosław Kaczyński i kandydat tej partii na prezydenta Karol Nawrocki. Ze stacji metra wciąż dochodzili nowi uczestnicy. Przy skrzyżowaniu Nowego Światu ze Świętokrzyską można było zakupić biało-czerwone flagi z orzełkiem i symbolem Polski Walczącej, a wśród zgromadzonych widać było hasła „Bóg, Honor, Ojczyzna”, a także logo klubów „Gazety Polskiej”. Zebrani krzyczeli m.in. „wyłącz TVN!”, „ruda wrona orła nie pokona”.

Po transparentach można było wywnioskować, że do stolicy przyjechali mieszkańcy m.in. Obornik Śląskich, Łodzi, Pucka, Gostynina, Lądka Zdroju, Łukowa, Rawy Mazowieckiej, Bielska-Białej czy Wągrowca. Widać było pełno flag ZZ „Solidarność”, sztandary PiS, flagę amerykańską i tablicę z napisem „Przymusowa relokacja coraz bliżej”.

Po dojściu do celu zaczęły się przemowy. Karol Nawrocki dał zebranym krótki wykład z historii Polski, walki o wolność, mówił o dziedzictwie narodowym, wartościach chrześcijańskich i bohaterach.

„To wielkie zobowiązanie wobec naszej tysiącletniej historii, ale także wobec naszej przyszłości. Chcemy, żeby była ona bezpieczna, chcemy Polski wielkiej” – mówił kandydat PiS na prezydenta. „Polacy nigdy nie zaakceptują mikromanii, narodowej amnezji, bo Polska to jest wielka sprawa. Dziękuję, że jesteście” – zakończył.

Przed godz. 14 stołeczny ratusz podał, że na marsz przyjechało do Warszawy ok. 200 autokarów, ulicami szło 20 tys. uczestników.

Czytaj także: Po debacie w Końskich. Trzaskowski ominął rafę, Nawrocki zabuksował. To był wieczór Hołowni

Marsz obrony koncesji

„PiS zapowiada mocny finisz i twierdzi, że pieniędzy nie zabraknie, bo zbiórka funduszy udała się nad podziw – podniesie temperaturę kampanii (...). Może nie będzie tak gorąco jak jesienią 2023 r., może to już ostatnie podrygi PO-PiS-owej polaryzacji, ale jeszcze tym razem to ona zdecyduje o wyniku” – pisał dwa tygodnie temu w „Polityce” Wojciech Szacki.

Zaczął kilka tygodni temu Jarosław Kaczyński: „Wzywam wszystkich patriotów do udziału w marszu z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia hołdu pruskiego czyli symboli woli, suwerenności i siły polskiego ducha. Jest dziś wiele powodów, aby zademonstrować, że my – ludzie kochający Polskę – tu jesteśmy” – pisał w X. Patronat dał oczywiście odchodzący i sprzyjający PiS prezydent RP Andrzej Duda.

W rzeczywistości marsz to także test i pretekst do mobilizacji zwolenników PiS, którzy wspierają w ten sposób kampanię „obywatelskiego” Nawrockiego. W akcję promującą wydarzenie zaangażowano wielu prawicowych dziennikarzy, polityków i naukowców. Zwłaszcza po decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie o uchyleniu decyzji KRRiT o przyznaniu koncesji stacjom Telewizji Republika i wPolsce24.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński2Prawo i Sprawiedliwość/X (d. Twitter)Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Donald Tusk odpowiedział zaproszeniem na „marsz patriotów”. Najpierw jego termin wyznaczono na 11 maja, tydzień przed pierwszą turą prezydenckich wyborów. Potem go skorygowano – odbędzie się w niedzielę między wyborczymi turami.

Marsz PiS, czyli torturowanie historii

Kaczyński próbuje powtórzyć manewr Tuska sprzed wyborów w 2023 r., w których stracił władzę. Lider opozycji zorganizował wtedy dwa wielkie marsze w stolicy, które zgromadziły setki tysięcy ludzi sprzeciwiających się temu, co wyczyniała władza PiS i Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry.

„Ma być to nowy publiczny wyraz tego samego co zawsze sporu między PiS i PO: o wizję patriotyzmu i polskiego państwa, jego przeszłości i przyszłości. Nietrudno domyślić się, jaka będzie Kaczyńskiego interpretacja dziejowych rocznic: atak na Niemcy i premiera Tuska jako »niemieckiego agenta i sprzedawcę suwerenności«. Prawdziwa historia będzie znów torturowana, aby zeznała, że PiS i prezes są następcami Chrobrego i króla Zygmunta. Nic to, że – jak mówią dziś historycy – sam król Bolesław postrzegał siebie jako władcę jednego z królestw wchodzących w skład cesarskiej, »rzymskiej« unii europejskiej – 12 kwietnia będzie przede wszystkim pogromcą Niemców i kijowian” – pisał w komentarzu w „Polityce” Jerzy Baczyński.

I puentował: „Tusk pewnie będzie chciał, aby tym dwóm przeciwmarszom nadać mocny symboliczny, ideowy kierunek: jeden na Wschód, drugi na Zachód. Przy wszystkich kampanijnych zawirowaniach na końcu o to właśnie będzie chodzić w trzecim, najważniejszym marszu: tym do komisji wyborczych 18 maja”.

Mentzen straci?

Po marszach widać, że wielkie partyjne machiny coraz bardziej się rozkręcają. PiS, jak pisaliśmy w „Polityce”, zaktywizował się. Posłowie i europosłowie ruszyli do miast i miasteczek. Jeżdżą po Polsce, robią spotkania, chodzą na targowiska, rozdają ulotki. Takiej struktury nie ma Konfederacja. Rosnący w ostatnich miesiącach Sławomir Mentzen ma coraz większy problem.

Pomijając to, że sam sobie zaczyna podkładać nogę, jak w niedawnym wywiadzie w Kanale Zero. „Trudno powiedzieć, czy poczuł się zbyt pewnie, czy uśpił go przyjazny ton gospodarza – jakkolwiek było, Mentzen sam podłożył kilka bomb pod swoją kampanię. Wystąpił jako przeciwnik legalnej aborcji w przypadku gwałtu („Nie wolno zabijać niewinnych dzieci, nawet jeżeli to dziecko wiąże się z jakąś nieprzyjemnością”), jako rzecznik wprowadzenia płatnych studiów i odpłatnej ochrony zdrowia. Potem dodał, że w idealnym świecie nie byłoby programu 800 plus” – pisał niedawno Wojciech Szacki w „Polityce”.

Zaatakował go za to Trzaskowski, ale ważniejsze jest to, że zmienił się ton w PiS, który do tej pory starał się nie atakować Mentzena, pamiętając, że Karol Nawrocki będzie skazany na jego głosy w ewentualnej drugiej turze. Zwłaszcza że mijanka między nimi wydaje się dziś mniej prawdopodobna niż jeszcze kilka tygodni temu.

Sygnał do ataku dał sam Kaczyński. W telewizji braci Karnowskich wPolsce24 mówił m.in.: „Twierdzenie, że głosowanie na naszego kandydata, pana doktora Nawrockiego, i głosowanie na pana Mentzena to jest właściwie to samo – nie, to jest zupełnie co innego, to są dwa światy, dwie koncepcje, chociaż generalnie obydwie formacje są prawicowe, aczkolwiek to jest zupełnie inna prawicowość. My wywodzimy się z prawicy prospołecznej”.

„O każdy kolejny przyrost zwolenników Mentzenowi będzie strasznie trudno. I chyba dużo łatwiej może zacząć tracić tych, których ostatnio zdobył. Bo kiedy zaczęła się poważna kampania, nikt już Mentzena nie będzie oszczędzał. Amunicji dostarczył sam kandydat we wspomnianym wywiadzie u Stanowskiego” – pisze Szacki.

Sondaże z ostatnich kilku dni pokazują, że eldorado kandydata Konfederacji się kończy. Traci poparcie nawet w części młodego elektoratu, który jest jego najtwardszą bazą.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Diabeł i raj Katarzyny Gärtner. Jak słynna autorka „Małgośki” straciła dorobek życia

83-letnia dziś Katarzyna Gärtner, słynna kompozytorka „Małgośki” i wielu innych przebojów, tuła się po domach przyjaciół i stara odzyskać dom, studio oraz swój dorobek artystyczny.

Violetta Krasnowska
06.04.2025
Reklama