Dawniej rocznice 10 kwietnia stanowiły kluczową pozycję pisowskiego kalendarza. W tym roku rocznicę potraktowano jednak zdecydowanie po macoszemu, spychając ją w cień „wielkiego marszu”. Trochę jak z majówką po upadku PRL.
Już nie ma mitu smoleńskiego. Rozpłynął się ostatecznie mniej więcej trzy lata temu, kiedy reagując na rosyjską agresję na Ukrainę, słabnąca pisowska władza po raz ostatni podjęła próbę zmobilizowania swoich wyborców teorią o zamachu. Jak zawsze wypuszczono w tym celu Antoniego Macierewicza, którego kolejna porcja krętactw i manipulacji o wybuchach na pokładzie Tupolewa musiała być jednak niestrawna nawet dla wytrenowanych umysłów, gdyż temat szybko wygaszono.
Później oglądaliśmy w najlepszym razie już tylko smoleńskie powidoki, które cyklicznie powracają przy okazji kolejnych rocznic. Niekiedy wciąż w roli mobilizacyjnej podpałki, chociaż już zdecydowanie drugorzędnej. Na różne sposoby podpisane pod aktualne narracje, samoistnie przestały kształtować pisowską opowieść. Są jak element scenograficzny, który nie zabiera na scenie wiele miejsca i nie pochłania szczególnej uwagi.
Chociaż w ubiegłym tygodniu akurat na krótką chwilę ją przykuł, gdyż okazało się, że prokuratura zamierza postawić zarzuty byłemu szefowi podkomisji smoleńskiej Wacławowi Berczyńskiemu. Należało więc ustawić linię medialnej obrony bliskiego człowieka Macierewicza. Jak nietrudno się domyślić, Berczyński został natychmiast włączony do panteonu męczenników „reżimu Tuska”, a do tego zrobiło się trochę miejsca dla samego Macierewicza. I tyle tego było, gdyż temat wkrótce zgasł. Czemu trudno się zresztą dziwić, gdyż prokuratorskie ustalenia o sprywatyzowanych przez członków podkomisji ważnych dowodach – nie wyłączając fragmentów wraku – wydają się na tyle poważne, że trudno je będzie zagłuszyć propagandową paplaniną o „bodnarowcach”.
Dawniej rocznice 10 kwietnia stanowiły kluczową pozycję pisowskiego kalendarza. W pierwszych latach po katastrofie organizowano na Krakowskim Przedmieściu natchnione patriotyczne odpusty dla zrewoltowanego prawicowego ludu.
Polityka
15.2025
(3510) z dnia 08.04.2025;
Temat tygodnia;
s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Katastrofa mitu"