Kraj

Druga liga pierwszej tury

Szturm na pałac. Marzyciele i ekscentrycy z dolnych miejsc sondaży. Po co im to?

14 minut czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
Kandydaci na prezydenta Polski z niższych sondażowych miejsc. 2 Kandydaci na prezydenta Polski z niższych sondażowych miejsc. KŻ / Polityka
W wyborach prezydenckich startują dla żartu albo całkiem na serio. Żeby wprowadzić jakieś tematy do debaty publicznej. Żeby walczyć z systemem. Żeby wypromować swoje mikropartie. Bez wiary albo wręcz przeciwnie – z nadzieją, że nagle przyjdzie fala, na którą wskoczą i powtórzą sukces Pawła Kukiza czy Szymona Hołowni.

Zapraszamy na mocno subiektywny przegląd prezydenckich kandydatów z ostatnich stron gazet i okupujących dolne rejony sondażowych tabel. Część z nich czeka jeszcze na rejestrację przez Państwową Komisję Wyborczą, bo wymagane 100 tys. podpisów poparcia donieśli na ostatnią chwilę, walcząc z czasem i słabością swojego zaplecza.

Jeśli wszystkim uda się przejść przez sito PKW, będziemy mieli 17 kandydatów uprawnionych do udziału w pierwszej turze i poprzedzającej ją debacie telewizyjnej. To byłoby wyrównanie rekordu z 1995 r. (choć wówczas w dniu głosowania zostało już tylko 13 pretendentów). Dla porównania: w wyborach w 2020 i 2015 r. mieliśmy 11 kandydatów, a w 2010 r. – 10.

A zatem zapomnijmy na moment o siedmiorgu „dużych” kandydatach (wliczamy do tej grupy zarówno lidera Razem Adriana Zandberga, jak i powszechnie znanego europosła Grzegorza Brauna) i sprawdźmy, co słychać u marzycieli, ekscentryków i fantastów tej kampanii. Najmniej głosów w historii wyborów prezydenckich – 6825 – dostał 30 lat temu Leszek Bubel. Ten rekord raczej przetrwa, ale mikrokandydaci obrodzili i dziś.

W historii wyborów prezydenckich aż 22 kandydatów zdobyło mniej niż sto tysięcy głosów. Był wśród nich Kazimierz Piotrowicz, który w 1995 r. zasłynął z wykorzystania czasu antenowego na reklamowanie wkładek do butów o rzekomo niezrównanych walorach leczniczych (12,6 tys. głosów). Poniżej 10 tys. głosów – poza Leszkiem Bublem w 1995 r. – zdobył b. polityk KPN i kilku innych partii Adam Słomka w 2005 r. (8,9 tys. głosów). W 2010 r. ostatnie miejsce zajął Kornel Morawiecki, ojciec b. premiera (21,6 tys.). Wielość kandydatów o tak niskim poparciu prowokuje do pytań o to, jak udawało im się zebrać wymagane 100 tys. podpisów poparcia. To jest brudnoszara strefa polityki; krąży wiele opowieści o spisywaniu danych z cmentarzy, wykorzystywaniu podpisów z poprzednich kampanii, kupowaniu baz danych, ale także dyskretnej pomocy większych formacji, które z jakichś powodów są zainteresowane rozmnożeniem kandydatów.

Polityka 15.2025 (3510) z dnia 08.04.2025; Temat z okładki; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Druga liga pierwszej tury"

Oferta powitalna

  • 4 zł / tydzień przez miesiąc  rok

    Płatność 16 zł co 4 tygodnie przez pierwszy rok.
    Później 24 zł co 4 tygodnie.

  • 299 zł 199 zł rok

    Płatność jednorazowa

Kup dostęp
Rezygnujesz, kiedy chcesz
Oferta dla nowych subskrybentów
Zobacz inne oferty
Reklama