Na marszu 12 kwietnia prawdziwa historia będzie znów torturowana, aby zeznała, że PiS i prezes są następcami Chrobrego i króla Zygmunta. Nic to, że – jak mówią historycy – sam król Bolesław postrzegał siebie jako władcę jednego z królestw wchodzących w skład cesarskiej, „rzymskiej” unii europejskiej.
Nie wiadomo, po co Sławomir Mentzen, gwiazda tegorocznej kampanii prezydenckiej, udzielił długiego wywiadu Krzysztofowi Stanowskiemu z Kanału Zero. Na organizowanych przez sztab wiecach i spotkaniach z młodzieżą czy w setkach internetowych rolek kandydat Konfederacji był w pełni bezpieczny, nie udzielał odpowiedzi na pytania, kontrolował przekaz, jawił się niemal jako idealny kandydat środka. I nagle łup: trzeba zabronić aborcji, nawet w przypadku „nieprzyjemnego” gwałtu; wprowadzić opłaty za studia i za leczenie, a brakujących ortopedów zastąpić fizjoterapeutami; „w idealnym świecie” trzeba też zlikwidować 800 plus, 13. i 14. emeryturę itd. Żartowałem przed tygodniem, że głoszony od lat program Mentzena da się sprowadzić do hasła „Żeby nie było niczego”, ale że sam to teraz wygłosi? Co to było? – gra na jeszcze większy tiktokowy „fejm”? Próżność? Nonszalancja?
Nawet jeśli „opowieści z Kanału Zero” nie zaszkodzą mu w oczach milionów nastoletnich followersów (o tym, czego w internecie doświadczają młodzi ludzie, opowiada nasz okładkowy raport), to musiały zmrozić tych starszych – od studentów po emerytów. Załamał się, opisywany przez nas, proces „dediabolizacji Konfy” czy – używając innego neologizmu – „konfederatyzacji” całej polskiej polityki. Nagle okazało się, że Mentzen może wcale nie jest takim sprytnym, grającym pod sondaże cynikiem i manipulantem, ale „zwyczajnym radykałem”, nieodrodnym potomkiem Korwina. I że to, co mówi, to mogą być po prostu jego poglądy. Nawet PiS i kandydat Nawrocki, dotychczas bardzo unikający konfrontacji z Konfederacją jako przyszłym koalicjantem, zaczęli się wobec Mentzena dystansować.
Polityka
14.2025
(3509) z dnia 01.04.2025;
Przypisy;
s. 4