Coraz więcej mówi się o przedterminowych wyborach. Prześledźmy zatem wszystkie argumenty przemawiające za i przeciw takiemu rozwojowi wydarzeń. Choć i tak zdecyduje Jarosław Kaczyński.
W obozie Kaczyńskiego nieustannie analizowane są sondaże, z jednym głównym pytaniem: czy jeszcze raz notowania PiS odbiją w górę, tak jak po poprzednich „dołkach”? Wtedy jednak odbicia te następowały dość szybko, tym razem jest inaczej, depresja w sondażach Zjednoczonej Prawicy utrzymuje się już pół roku. Świadczy to o trwalszej stagnacji na średnim poziomie ok. 28–33 proc. Kampania wyborcza coś z reguły dodaje, ale ważny jest punkt startu: czy liczony od tych ok. 30 proc. teraz, czy np. od 20–25 proc., gdyby dalej władzy spadało. Prognozy nie są dla rządzących korzystne, słabnie popularność rządu, premiera, ministrów, także prezydenta Dudy. Nieprzypadkowo właśnie teraz zaczęło się tyle mówić o wyborach.
Przyjrzyjmy się zatem najpierw sytuacji w Zjednoczonej Prawicy.
Sceny z horroru
Marszałek Terlecki mówił, że najchętniej pozbyłby się koalicjantów, co podchwyciło wielu polityków PiS. Prezes Kaczyński przytoczył przysłowie o dzbanie, który nosi wodę, dopóki się ucho nie urwie, i „nie wyklucza” wyborów przed terminem. Wicepremier Gowin stwierdza, że umowa koalicyjna została „de facto zawieszona” oraz że „albo się porozumiemy, albo w ciągu roku czekają nas wcześniejsze wybory”. „Koalicjanci rozrabiają” – to określenie posła Mosińskiego. „To nie chodzi tylko o ambicje liderów. (…) Moim zdaniem pierwotna jest kwestia dyskusji o sektory wpływów w obozie rządzącym” – analizuje Waldemar Paruch, jeden ze strategów władzy.
W „sektorach” rzeczywiście sporo się dzieje. Kaczyński zarzuca Zbigniewowi Ziobrze, że ten atakuje premiera Mateusza Morawieckiego; ze swoją Solidarną Polską zachodzi PiS z prawej strony, kombinuje z Konfederacją, godzi w pozycję Polski w Unii Europejskiej.
Polityka
17.2021
(3309) z dnia 20.04.2021;
Temat z okładki;
s. 15
Oryginalny tytuł tekstu: "Albo wybory, albo gnicie"