Donovan Dusty Miller – człowiek całkowicie oddany dynamitowi – dziś to właśnie jemu chcę poświęcić trochę miejsca w felietonie o Polsce roku niebożego 2020.
Rzecz dotyczy wydarzeń z „Komandosów z Navarony”, filmu wojennego sprzed 4 dekad. Mamy więc rok 1943 – dzielni amerykańscy żołnierze, mający wspierać jugosłowiańską partyzantkę, przyłączają się do oddziału podpułkownika Barnsby’ego, który ma w planach wysadzenie tamy na rzece, co jest ruchem istotnym ze względu na strategiczne plany Niemców i Włochów. Dusty Miller – jak można się domyślać – odegra w historii kluczową rolę.
Gdy jednak w końcu następuje wybuch, oczekujący na spektakularny efekt koledzy Dusty’ego, a także zastygli w nerwowych pozach jugosłowiańscy partyzanci czują co najmniej srogi zawód i rwą włosy z głowy nad nieudacznictwem swego speca od materiałów wybuchowych. I tylko Dusty, spokojny, opanowany, pyka fajkę.
Maksimum treści, minimum reklam
Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!
Kup dostęp