Nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym uchwalona przez Sejm 22 grudnia 2015 r. została w całości zaskarżona przez grupę posłów PO. Podobny wniosek złożyła I Prezes Sądu Najwyższego. Powstał problem, wedle jakich przepisów TK Trybunał Konstytucyjny ma badać konstytucyjność owej nowelizacji, retorycznie nazywanej ustawą naprawczą (dalej będę używał nazwy „nowelizacja”).
Jedni powiadają, że wedle tejże nowelizacji, inni – że tylko wedle konstytucji, a jeszcze inni, że wedle ustawy o TK obowiązującej przed nowelizacją.
Oto przepisy konstytucyjne mające wagę w tym sporze:
Art. 8.1 Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej.
Art. 8. 2. Przepisy Konstytucji stosują się bezpośrednio, chyba, że Konstytucja stanowi inaczej.
Art. 190.5 Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego zapadają większością głosów.
Art. 194. 1. Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów,
Art. 195.1 Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w sprawowaniu swego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji.
Art. 197 Organizację Trybunału Konstytucyjnego oraz tryb postępowania przed Trybunałem określa ustawa.
Problem interpretacyjny polega na tym, że nowelizacja wprowadza kwalifikowaną większość dla rozstrzygania takiej sprawy, mianowicie minimum 13 sędziów, a orzeczenie ma zapaść większością 2/3 głosów. Nowelizacja zaczęła obowiązywać bez tzw. vacatio legis, tj. okresu pomiędzy uchwaleniem danego aktu prawnego a początkiem jego obowiązywania. Wreszcie sprawy w TK mają być rozpatrywane wedle kolejności ich przyjęcia.
Gdyby zaskarżenie nowelizacji miało być rozpatrywane wedle procedury przez nią wprowadzonej, to:
- Nie można zaskarżyć nowelizacji przed jej wejściem w życie
- W składzie orzekającym musiałoby być co najmniej 3 sędziów wybranych przez Sejm VIII kadencji, a więc przynajmniej 1, który nie mógł być wybrany na mocy już prawomocnych orzeczeń TK
- Zaskarżenie mogłoby być rozpatrywane po upływie stosunkowo długiego czasu.
Można zasadnie przypuścić, że naprawczy charakter nowelizacji rzeczywiście (a nie retorycznie) polega właśnie na powyższych punktach wprowadzonych ad usum spodziewanego zaskarżenia nowelizacji, w szczególności procedowania wedle zasad ustawy o TK, obowiązującej przed wejściem w życie projektu naprawczego. W praktyce oznacza to uniemożliwienie rozpatrywania zaskarżenia przez TK lub znaczne opóźnienie postępowania w tej sprawie.
Domniemany, taki jak wyżej sugeruję, cel nowelizacji, tak jak wyżej zarysowany, nie ma jednak żadnego znaczenia dla rozwiązania problemu polegającego na przyjęciu takiego lub innego trybu rozpatrywania przedmiotowego zaskarżenia. Nawet jeśli ktoś powie, że nowelizacja prowadzi do paraliżu TK z powodów politycznych, można na to odpowiedzieć, że rozwiązaniem jest właśnie podporządkowanie się nowym przepisom. Jest to wręcz wymagane przez konstytucję na mocy art. 197 ustalającego, że tryb postępowania przed TK (a nie tylko organizację jego prac) określa obowiązująca ustawa. Będę argumentował, że w zaistniałej sytuacji jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest bezpośrednie zastosowanie art. art. ar. 8.2, 190.5, 194.1 i 195.1 Konstytucji RP.
Zastosowanie ustawy TK przed jej nowelizacją z 22 grudnia 2015 jest trudne, gdyż mogłoby nastąpić dopiero po orzeczeniu, że jej naprawienie było niekonstytucyjne. Z drugiej strony Konstytucja RP dostarcza wszelkich narzędzi dla rozpoznania sprawy i wydania wyroku w takim lub innym kierunku.
Mój główny argument jest oparty na następującej analogii. Załóżmy, że jakaś fabryka produkuje aparaty pomiarowe. Wprowadzenie do użytku wyprodukowanego aparatu wymaga kontroli tego, czy pomiar dokonywany przez to urządzenie jest wiarygodny. Jasne, że kontrola musi być dokonana w oparciu o jakiś niezależny standard. Znaczy to, że dany aparat nie może kontrolować sam siebie. Sejm może być potraktowany jako producent ustaw, ustawa jako aparat, a konstytucja jako standard kontroli, a TK jako kontroler ustawy.
I tak jak wykroczeniem przeciwko racjonalności byłoby kontrolowanie aparatury przez nią samą, podobnie badanie przez TK konstytucyjności nowelizacji na podstawie procedury wprowadzonej przez nią byłoby naruszeniem ustalonych zasad poprawnej argumentacji prawniczej. Podobny argument bywa wysuwany przez osoby uważające, że nowelizacja nie może być zarazem przedmiotem i narzędziem kontroli jej konstytucyjności.
Ważne jest przy tym to, że nowelizacja została zaskarżona w całości, a nie w części, z czego wynika, że żaden jej przepis nie może regulować trybu rozpatrywania zaskarżenia.
TK ma obowiązek zajęcia się sprawą, która została prawomocnie wniesiona do rozpoznania przez ten sąd. I z tego powodu TK musi, a zawsze to czyni, uzasadnić swoją kompetencję do zajęcia się danym przypadkiem. Czyni to zawsze i wynik przedstawia na początku uzasadnienia danego orzeczenia. Jest przy tym jedyną instancją władną to czynić z mocą obowiązującą, przynajmniej na razie. Art. 190.5, 194.1 i 195.1, w związku z art.. 8.2 (także 8.1), konstytucji wyznaczają ogólną ramę dla kognicji TK w sprawie zaskarżenia nowelizacji, z tym że art. art. 190.5 i 194.1 są bardziej szczegółowe niż pozostałe elementy. Aplikacja art. 8.2 konstytucji jest o tyle tutaj zasadna, że żaden przepis nie wyklucza bezpośredniego stosowania przepisów konstytucyjnych do TK.
Konstytucja nie ustala minimalnej liczby sędziów mających zasiadać w składzie orzekającym. Jedno jest pewne – że sędziów nie może być więcej niż 15. Sytuacja jest taka, że, z powodów ogólnie znanych jest 18 osób, które zostały wybrane jako sędziowie, w tym 8 budzących takie lub inne wątpliwości. Trzeba wziąć także pod uwagę wyroki TK z 3 i 9 grudnia 2015 r., niewykonane przez Prezydenta RP, w zakresie przyjęcia ślubowania przez 3 sędziów wybranych w październiku 2015 r. Ponieważ konstytucja nie stanowi, co należy uczynić w takiej sytuacji, jawnie zawinionej przez polityków, Sejm VII kadencji i Sejm i VIII kadencji (pomijam rozkład odpowiedzialności, ponieważ nie ma to znaczenia dla dyskusji kwestii prawnych), tylko Prezes TK jest władny rozwiązać problem.
Skorzystanie z ustawy przed jej nowelizacją jest wątpliwe (patrz wyżej), aplikacja nowelizacji bardzo problematyczna, by nie powiedzieć – niemożliwa (patrz wyżej). Pozostaje zatem odwołanie się do dotychczasowej praktyki TK i jego orzecznictwa. Ta zaś polegała na tym, że Prezes TK ustala skład orzekający i decyduje, kiedy orzeczenie ma być wydane przez pełny skład.
Wątpliwości, o ile takowe powstają, rozstrzyga właśnie Prezes TK, bo takie ma kompetencje na mocy dotychczasowych przepisów i praktyki na nich opartej. Zastrzeżenia oparte na normach, których konstytucyjność jest badana, nie mają znaczenia, niezależnie do tego, od kogo pochodzą.
TK jest oczywiście związany ustawami, także – na mocy art. 197 konstytucji – regulacją jego organizacji i trybu postępowania przed nim, ale nie gdy bada jej konstytucyjność. Gdy ktoś zauważy, że stosowanie prawa przez sądy, odpowiem, że istotnie tak jest. Wszelako TK jest w innej sytuacji niż sądy powszechne. Te są związane konstytucją i ustawami, których nie mogą kwestionować. TK nie może poddawać w wątpliwość konstytucji, natomiast musi (nie tylko może) rozpatrywać konstytucyjność innych przepisów, o ile zostanie złożony stosowny wniosek.
Jeśli ktoś twierdzi, że powinien być stosowany art. 197 konstytucji, a nie jej art. 195.1, de facto stwierdza kolizję pomiędzy tymi przepisami. Stosowanie prawa winno tak przebiegać, aby eliminowało konflikty wypływające z niemożności przewidzenia przez ustawodawcę wszelkich możliwych sytuacji, o ile takowa korekta jest zgodna z prawem. Konstytucja RP daje po temu odpowiednie narzędzia w tym sensie, że rzeczona niezgodność może być zlikwidowana tylko przez TK.
To należy do elementarza, z którym zapoznają się studenci I roku studiów prawniczych, najwyraźniej nieznanego wielu przedstawicielom obozu obecnie rządzącego w Polsce. Warto by zorganizować jakiś kurs naprawczy w celu uzdatnienia ich świadomości prawnej, aktualnie nie najwyższej próby.