Jestem już w takim wieku, że płeć nie robi na mnie wrażenia. Nawet własna. Tym bardziej płeć ministra czy premiera.
Dlatego gdy Jarosław Gowin ogłosił, że Ewa Kopacz będzie złym szefem rządu, bo nie jest stabilna emocjonalnie (czytaj: bo jest kobietą), przed oczami pojawiły mi się tabuny emocjonalnie stabilnych polityków zaliczanych do mężczyzn. Z Gowinem na czele, którego zdrowy racjonalizm objawia się najmocniej, gdy wymachuje krzyżem i chciałby – w imię kościelnych dogmatów – zabronić ludziom decydowania o sobie.
Polityka
39.2014
(2977) z dnia 23.09.2014;
Felietony;
s. 104
Maksimum treści, minimum reklam
Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!
Kup dostęp