Klasyki Polityki

Nim zaświeci szósta gwiazda

Brazylia i piłka nożna. Nikt na Copacabanie nie zarabia tyle co Marcelo

10 minut czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj
1.	São Paulo. Na piaszczy¬stym boisku rywalizują ze sobą młodzi piłkarze. Od pierwszego treningu każdy ma swoją pozycję. Kopanie piłki w takich warunkach nie jest łatwe, ale kto się tego nauczy, lepiej poradzi sobie na prawdziwej piłkarskiej murawie. 2 1. São Paulo. Na piaszczy¬stym boisku rywalizują ze sobą młodzi piłkarze. Od pierwszego treningu każdy ma swoją pozycję. Kopanie piłki w takich warunkach nie jest łatwe, ale kto się tego nauczy, lepiej poradzi sobie na prawdziwej piłkarskiej murawie. Grzegorz Press / Polityka
Codziennie pojawia się w tym samym miejscu i o tej samej porze. Wędruje wzdłuż brazylijskiej plaży Copacabana. Ma około czterdziestki. Klienci przydrożnych restauracji obserwują, jak żongluje piłką. Wyczynia cuda. Zbiera oklaski. Brawa milkną, gdy mija żywopłot i zaczyna krążyć między stolikami. Wtedy widać, że Marcelo nie ma nogi. Porusza się o kulach.
Rio. Marcelo – miał być wielkim piłkarzem, dziś żongluje piłką przed dyskoteką na Copacabanie.Grzegorz Press/Polityka Rio. Marcelo – miał być wielkim piłkarzem, dziś żongluje piłką przed dyskoteką na Copacabanie.

Nikt na Copacabanie nie zarabia tyle co Marcelo. Co wieczór zbiera ponad 500 reali (równowartość około 500 zł). Kiedy chce się mu dać pieniądze w czasie pokazu, odgania ręką, nie przestając żonglować. Bo najpierw musi skończyć przedstawienie, wzbudzić podziw. Kiedyś marzył, by znał go cały świat. Dziś wystarczą mu klienci restauracji.

Brazylia to pięciokrotny mistrz świata w piłce nożnej. W trzech ostatnich mundialach trzy razy dochodziła do finału i dwa razy wygrała. Ma największe gwiazdy w największych ligach Europy. W Hiszpanii czarują Ronaldo, Roberto Carlos (Real Madryt) i Ronaldinho (Barcelona); we Włoszech Adriano (Inter Mediolan) i Kaka (AC Milan). Już wkrótce świat usłyszy o kolejnych diamentach z tej bezdennej kopalni talentów. Lada chwila wszystkich na kolana rzuci Robinho, młodzieniec z Santosu S?o Paulo, o którym słynny Pele mówi: – To jestem drugi ja.

Gdy wyjedzie z Brazylii Robinho, pojawią się następni. Tu, gdzie Volkswageny Golfy nazywają się Golami, gdzie boiska buduje się nie tylko na plażach i w parkach, ale także na dachach domów, gdzie wszystko musi mieć pięć gwiazdek (od pięciu tytułów mistrzowskich) – tu futbol przestaje być tylko dyscypliną sportu.

W 1974 r. Polska wygrała z Brazylią mecz o trzecie miejsce w mistrzostwach świata (1:0). Prawdopodobnie już nigdy się to nie powtórzy. I nie chodzi tu o to, czy Paweł Janas jest dobrym trenerem, a Jerzy Dudek dobrym bramkarzem. Liczy się to, że w samym Rio de Janeiro jest dwanaście zawodowych klubów, kilkaset szkółek piłkarskich i ponad 10 tys. boisk. Na Copacabanie, która ma cztery kilometry długości, jest więcej placów do gry w piłkę niż w całej Warszawie. Gra każdy: młody, stary, gruby, chudy, mężczyzna, kobieta. Tam, gdzie nie ma miejsca na pełnowymiarowe boisko, gra się w siatkonogę.

Polityka 11.2005 (2495) z dnia 19.03.2005; Na własne oczy; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Nim zaświeci szósta gwiazda"

Maksimum treści, minimum reklam

Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!

Kup dostęp
Reklama