Umowa za 250 mln zł na monitoring zagrożeń jezior i rzek, w tym Odry, została zablokowana, do prokuratury trafi zawiadomienie o przestępstwie. Ministerstwo Klimatu potwierdza nasze ustalenia w tej sprawie.
Prawie 900 km, trzy tygodnie wiosłowania. Jan Dąbrowski ruszył na wyprawę, żeby sprawdzić, czy z polskimi rzekami jest źle. I rzeczywiście – jest bardzo źle.
Atak na premiera Słowacji; zmiany w ortografii; martwe ryby w Odrze (znowu); projekty aborcyjne w komisji; gospodarka wraca na ścieżkę wzrostu.
Był czas, żeby się przygotować. Alarmowaliśmy w ubiegłym roku, w lutym tego roku, gdy pojawiły się pierwsze martwe ryby – mówią naukowcy. Nie zgadzają się co do źródła problemu, ale są zgodni w jednym: czas działa na niekorzyść Odry. Ryby już umierają.
Po katastrofie ekologicznej na Odrze rząd PiS przeznaczył 250 mln zł na monitoring rzek i jezior. System wciąż nie działa. Projekt tonie, zaplątany w sieć tajemniczych pośredników i spółek.
Aż 250 mln zł rząd chce wydać na monitoring rzek po zeszłorocznej katastrofie Odry. Nie wiadomo jednak, co i ile konkretnie ma kosztować, a naukowcy, wędkarze i lokalne władze ostrzegają, że ktoś może chcieć tu łowić grubą kasę.
Były wiceminister spraw zagranicznych Sergiusz Najar o tym, jakim kłopotem są nasze niby otwarte granice. Dlaczego sprawiają, że nie potrafimy dogadywać się z sąsiadami, co kończy się takimi sporami jak ten w Turowie czy w sprawie Odry.
Nie potrzebujemy do ochrony Odry służby z bronią, paralizatorami i pałkami. Koniec końców grozi nam brak wody w kranach, a w wariancie równie mało optymistycznym będziemy płacić horrendalne rachunki za uzdatnianie wody – mówi o ustawie odrzańskiej Jacek Engel, prezes Fundacji Greenmind.
Podobno ryby głosu nie mają. Jednak tysiące ton rybich trucheł odławianych z Odry w ubiegłym roku bezgłośnie przemawiały do wyobraźni. Dziś znamy rachunek strat.
Najpierw udawano, że tematu nie ma, potem sprawę bagatelizowano, a gdy media zalały przejmujące obrazy martwych ryb, ruszyła propaganda.