Prawybory w ugrupowaniu Donalda Tuska ogłoszono po sobotnim zarządzie partii. „Rafał Trzaskowski w związku z pojawieniem się drugiego kandydata zawnioskował, aby przeprowadzić prawybory. Wszyscy zgodzili się, że to bardzo dobry i bardzo honorowy pomysł” – napisał na X Cezary Tomczyk.
Jarosław Kaczyński tak intensywnie szuka kandydata na kandydata, że sytuacja zaczyna przypominać tę z opowieści A.A. Milne’a: „Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej tam Prosiaczka nie było”.
Wygrana Donalda Trumpa tchnie nową energię i nadzieję w obóz pisowski w roku naszych wyborów prezydenckich. PiS ma stałe kontakty z jego ludźmi. Może liczyć na wsparcie. Rząd Tuska nie może popełnić błędów amerykańskich Demokratów.
Zbliżająca się kampania prezydencka powoduje, że pojawiają się liczne przekazy – te płynące z Nowogrodzkiej, ale też od przeciwników rządu Tuska w obozie demokratycznym – które budują obraz chylącej się ku upadkowi władzy i nostalgii za starymi dobrymi czasami. Oto kilka z nich.
Jarosław Kaczyński po kilku dniach porzucił koncepcję prawyborów, które miał wygrać Przemysław Czarnek. Jeśli kampania prezydencka okaże się niewypałem, to na prawicy zrobi się jeszcze goręcej niż teraz.
Opinia o lawirowaniu Andrzeja Dudy jest błędna, bo zawsze murem stał za ugrupowaniem, któremu przewodzi Prezes the Best, czyli Jarosław Kaczyński. Zawsze był wyjątkowo lojalnym współpracownikiem (czytaj: przybocznym).
Donald Tusk o wyborach prezydenckich; prawdopodobnie pierwszy Polak zakaził się w kraju wirusem Zachodniego Nilu; na Węgrzech opublikowano pierwszy od wielu lat sondaż niekorzystny dla partii Viktora Orbána; jest zgoda na Marsz Niepodległości w Warszawie; zamach terrorystyczny w Turcji.
Spór o prawybory jest w istocie sporem o kurs partii i o wpływ na nią. Przemysław Czarnek byłby sygnałem, że PiS idzie do prawej ściany, że w II turze liczy przede wszystkim na przyciągnięcie elektoratu Konfederacji (i trochę PSL). Przeciwnicy argumentują z kolei, że byłaby to prosta droga do przegranej.
Laudację rządów PiS Duda podlał sosem patriotycznym w duchu trumpizmu: chcieli uczynić Polskę znów wielką, a ich następcy – koalicja demokratów – idzie od błędu do błędu. Nad wymianą ciosów unosił się odór nadchodzącej kampanii prezydenckiej: będzie brutalną wolnoamerykanką niebiorącą jeńców.
Kredyt udzielony nowej władzy rok temu nie został jeszcze wyczerpany, choć jest pytanie, czy utrzyma się on do decydującej, majowej prezydenckiej rozgrywki. Tusk będzie musiał wykazać się jeszcze większą maestrią niż ta, którą pokazał w kampanii parlamentarnej. Wrócił, przepędził PiS, ale musi znowu wygrać, aby wszystkiego nie przegrać.