Rzecz nawet nie tyle w finansowej skali operacji wyborów kopertowych, ile w czysto politycznym celu i charakterze tej akcji. Chodziło o postawienie kalkulacji politycznych rządzącej prawicy – czyli reelekcji jej kandydata na prezydenta Andrzeja Dudy – nad względy konstytucyjne, finansowe oraz, last but not least, zdroworozsądkowe.
Znakiem firmowym władzy PiS jest to, że chce rządzić, ale często nie chce ponosić za to odpowiedzialności.
Tu chodzi także o totalny bezwstyd tej władzy. Tak totalny, że objawia się nawet w sytuacji wojny w Europie. Zapewnić sobie bezkarność. Przykazanie jedenaste. Amen.
Z ustaleń zespołu badającego cyberbezpieczeństwo w Najwyższej Izbie Kontroli wynika, że urządzenia jej pracowników były atakowane ponad 6 tys. razy. Informację podał nieoficjalnie reporter Radia RMF FM.
Prezes NIK Marian Banaś otworzył nieprzebrane scenariusze politycznych możliwości przed Zbigniewem Ziobrą. Tyle że PiS Banasia zna i najpewniej jest na to przygotowany.
Tak wygląda polskie piekło. O działaniach państwowych organów, jakimi są NIK i prokuratura, decyduje wyłącznie konflikt polityczny i osobiste interesy. Podobnie jak o wyborach w środku pandemii – interes partii rządzącej.
NIK negatywnie ocenił proces przygotowania „wyborów korespondencyjnych” na prezydenta. Organizowanie wyborów na podstawie decyzji administracyjnej było pozbawione podstaw prawnych – oświadczył prezes NIK Marian Banaś.
NIK dotarła do opinii prawnych, jednoznacznie stwierdzających, że jeśli premier zarządzi wybory kopertowe, będzie to bezprawne. Ale i do opinii, które miały to przykryć. Wiele to mówi o obyczajach rządzących i o morale prawników.
Instytucje państwowe zaangażowane w niewybory dostaną rekompensatę. Tyle że pomysł od początku był chybiony, a decyzja pozbawiona podstaw prawnych. I co? I znowu nic.
We wrześniu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że wydając decyzję w sprawie wyborów „kopertowych”, premier rażąco naruszył prawo. Morawiecki chce kasacji wyroku.