PO zwycięsko przechodzi do następnej rundy politycznych rozgrywek, ale styl tej wygranej zapowiada raczej kolejną klęskę niż mistrzostwo. Tusk, jako selekcjoner, powinien teraz wymienić część ekipy, narzucić jakąś myśl taktyczną, organizację na boisku, a głównie pobudzić wolę walki.
Warunkiem powodzenia PO w przyszłości jest przejście wreszcie do politycznej ofensywy. Platforma od katastrofy pod Smoleńskiem cofała się, pozwoliła na zawłaszczenie tego wydarzenia przez jedno ugrupowanie.
Wybór nowego prezydenta rozpoczyna serię zmian personalnych na wielu stanowiskach państwowych. Oznacza także odmrożenie działalności trzech sejmowych komisji śledczych.
Myślicie Państwo, że jest już po wyborach? Bardzo się mylicie. Następne tuż przed nami.
Za sukcesem Bronisława Komorowskiego stoją zaufani działacze PO. Niektórzy z nich mogą niebawem zająć najważniejsze stanowiska w Kancelarii Prezydenta. Kim są ludzie przyszłego prezydenta?
Na początku był chaos, bo - niepewność. W sztabie zarówno Bronisława Komorowskiego, jak i Jarosława Kaczyńskiego do chwili ogłoszenia wstępnych wyników sondażowych 4 lipca 2010 r. o godz. 20. wiadomo było jedno: różnice poparcia dla obu kandydatów zapowiadają się minimalne. Gdy z ośrodków badania opinii doszły pierwsze wieści o zwycięstwie Komorowskiego, w PO zapanowała radość, a w PiS-ie - o dziwo - wielkich lamentów nie było. Choć tu i ówdzie zakręciła się komuś łezka w oku.
To wyborcy przeciągnęli Bronisława Komorowskiego przez ucho igielne, wbrew działaniom jego otoczenia. Uff. Tak wybrali w pełni świadomie, co jest może największą wartością tych wyborów.
Uff. Napięcie opadło – na chwilę. W trzech sondażach wygrywa Bronisław Komorowski. Jarosław Kaczyński nazywa go zwycięzcą. Ale pewności, kto jest zwycięzcą, jeszcze nie ma.
Bronisław Komorowski nowym prezydentem RP - wynika z danych PKW po przeliczeniu wszystkich głosów oddanych w niedzielnych wyborach.
Jeśli zwycięstwo Bronisława Komorowskiego okaże się nieznaczne, zgodnie z prawicową tradycją zwolennicy PiS z Ruchu 10 Kwietnia i wielu innych małych organizacji najpewniej zasypią Sąd Najwyższy skargami wyborczymi.