Jak wiadomo nasza polityka żyje wyłącznie w warunkach frontowych. Jeden z frontów ustawia się zwykle w połowie roku, kiedy prokurator generalny składa sprawozdanie ze swej działalności, a minister sprawiedliwości przesyła je premierowi do zaakceptowania ze swoimi uwagami.
Uroczystość w Łucku na Ukrainie, upamiętniająca 70 rocznicę rzezi wołyńskiej nie miała piętna politycznego, mimo obecności polityków, polskiego prezydenta Bronisława Komorowskiego i wicepremiera Ukrainy Konstantyna Horoszczenki. Miała wymiar głęboko ludzki. Dlatego ma szansę stać się ważnym wydarzeniem na drodze pojednania obu narodów.
Rozmowa z prof. Grzegorzem Motyką w rocznicę zbrodni wołyńskiej – o przebiegu zdarzeń, ich podłożu, liczbie ofiar, rozkazodawcach i współczesnych sporach polsko-ukraińskich o wzajemne winy.
Polacy jak zwykle podzieleni przy okazji obchodów tragicznych i ważnych rocznic: tym razem to 70. rocznica zbrodni na Wołyniu. 11 lipca jest dniem upamiętnienia 100 tysięcy ofiar trwającej od 1943 do 1945 r antypolskiej akcji na Wołyniu.
Jestem pod wrażeniem deklaracji czterech dostojników kościelnych w sprawie Wołynia. Sprawa ta wciąż jest politycznym polem minowym. A ta czwórka weszła na nie i nie wyleciała w powietrze. Należy im się szacunek i uznanie za ten gest pojednania tuż przed siedemdziesiątą rocznicą tragedii.
Na dzisiejszych stosunkach polsko-ukraińskich cieniem kładzie się przeszłość, a już zwłaszcza ta z czasów wojny i tuż po niej, czyli tzw. rzeź wołyńska, a potem akcja o kryptonimie Wisła.
Ukraińcom też trudno uznać, że nie byli tylko ofiarami historii
W Pawliwce, która kiedyś nazywała się Poryck, spotkają się prezydenci Ukrainy i Polski, żeby powiedzieć, co wydarzyło się na Wołyniu 11 lipca 1943 r. Polacy czekają na wskazanie winnych zbrodni wołyńskiej i słowa przeprosin. Wciąż nie wiadomo, czy takie słowa padną.
Polakom i Ukraińcom trudno się rozmawia o tym, co stało się na Wołyniu przed sześćdziesięciu laty. W akcji, eufemistycznie zwanej depolonizacją, zginęło 50–60 tys. naszych rodaków. Czy powiemy sobie o niej pełną prawdę?