Wojciech Pszoniak nie uważał się za aktora zawodowego. Podkreślał, że gra tylko to, co chce. Najważniejsze dla niego było znalezienie swojej drogi, bycie szczęśliwym i pasja. A pasji miał wiele.
Ekspresyjna gra, wyczucie psychologii, ironia, chytrość wypisana na twarzy – trudno opisać środki wyrazu i skalę talentu Wojciecha Pszoniaka, jednego z najwybitniejszych polskich aktorów.
Informację o jego śmierci podał ks. Andrzej Luter. Aktor miał 78 lat.
Błyskotliwy, utrzymany w farsowo-dramatycznym tonie obraz współczesnych związków, opartych na kłamstwach i sekretach.
Piotr Fronczewski i Wojciech Pszoniak na scenie spotykali się wielokrotnie i tę zażyłość w przedstawieniu widać.
W samym środku sezonu ogórkowego dwaj gentlemeni, którzy na światowych scenach mają nie byle jaką pozycję, wymienili ważne uwagi na temat uprawiania sztuki teatru w naszym kraju. Wymienili – i odlecieli z powrotem w rejon Elizejskich Pól. Zaś nad polami ogórkowymi zaległa gnuśna i leniwa cisza. Jak zwykle, od lat.