Rosjanie liczą się z tym, że będą musieli pożegnać się z Syrią. Łagodzą więc przekaz, przykrywając prestiżową i militarną porażkę dwoma hasłami: „winien jest Asad” i „Syria nie jest nam potrzebna”. A jak jest naprawdę?
Prezydent Ukrainy wyszedł ze spotkania wyraźnie zadowolony. W przeciwieństwie do Kiryła Budanowa, który ma zwykle kamienną twarz, Wołodymyr Zełenski nie potrafi ukryć emocji. Co udało się ustalić?
Stawka jest wysoka. Jeśli Rosja nie ustabilizuje sytuacji, czyli nie porozumie się z Ankarą, a ofensywa będzie postępować, to ona zapłaci – obok reżimu w Damaszku – za zmianę układu sił w regionie.
Kreml ma powody do zmartwień: Rosja jest w poważnym kryzysie demograficznym, a wskaźnik śmiertelności gwałtownie wzrasta z powodu wojny. Powody są złożone i obiektywne, ale władza widzi to inaczej.
Problem zakończenia wojny w Ukrainie jest głęboki, bo Kreml postawił nas w wyjątkowo trudnej sytuacji. Władimir Putin gra o wszystko, dlatego jest tak bardzo niebezpieczny.
Niektórzy wpadli w zachwyt: wreszcie prezydent Zełenski jest niemal gotów uznać przejęcie przez Rosjan terenów okupowanych w Ukrainie. Teraz wszyscy się już ładnie dogadają, a żołnierze rozjadą do domu. To naiwność.
Dziesiątki tysięcy ludzi wyszły na ulice Tbilisi, Batumi i innych miast, bo rządzące Gruzińskie Marzenie zdecydowało o zawieszeniu rozmów akcesyjnych z Unią do 2028 r. Już blisko 50 osób zostało aresztowanych.
Żołnierze kradną pralki, dowódcy ich pobory, a oligarchowie wszystko. Żeby to się nie zawaliło, Putin musi dotrzeć do Kijowa, bo dopiero tam będzie co grabić. A potem, no cóż, rozejrzy się za kolejnym celem.
Ta rakietowa dyplomacja ma przynieść jeden skutek – strach. Widmo wojny jądrowej na kontynencie europejskim ma się stać jeszcze bardziej realne. Tyle że – przynajmniej na razie – wielkiego strachu nie czuć, a o ustępstwach nikt nie mówi.
Kiedy latem 2022 wspomnieliśmy, że konflikt w Ukrainie może prowadzić do wojny europejskiej, nawet nie światowej, odsądzono nas od czci i wiary. Dziś to samo, a nawet więcej, mówi kilku ważnych generałów oraz przewodniczący Rady Europejskiej. A Szwecja wydaje broszurki dla ludności, jak się zachować na wypadek wojny.