O diecezji sosnowieckiej mówi się teraz, że uosabia kościelną strukturę zła. „Samo zło”, jak to się ostatnio w niektórych komentarzach utarło. Mówi się też, że Franciszek błyskawicznie zareagował – jak na standardy Watykanu – szybko odwołując bp. Kaszaka. A wcześniej wymuszając jego rezygnację.
Franciszek w swym liście zrobił znaczący krok w stronę nowego otwarcia w sprawie błogosławieństw par gejowskich. Ostrożny, ale w kontakcie z rzeczywistością.
Jak wiemy, wojna toczy się zawsze na froncie militarnym i propagandowym. Każda niezręczna wypowiedź może okazać się retoryczną miną. I nie ma gwarancji, że improwizacje Franciszka się nie powtórzą.
Nominacja z rąk Franciszka oznacza, że nowy nuncjusz ma zaufanie jego otoczenia. Swoją pracą w Warszawie powinien wykazać, że na nie zasłużył. I nie zwiąże się z żadną polityczną frakcją w episkopacie.
Wyrok ogłosi sędzia Giusseppe Pignatone, specjalizujący się w walce z włoską mafią.
Nowym numerem dwa w Watykanie został arcybiskup Victor Manuel Fernández. Tradycjonaliści przyjęli go źle, progresiści wytknęli mu tuszowanie pedofilii. Ale papież widzi w nim bratnią duszę.
Papież Franciszek – jak Viktor Orbán – dystansuje się od linii Zachodu w sprawie Ukrainy. Co nie znaczy, że Orbán dostał od Watykanu zielone światło dla swej polityki.
Postronnemu obserwatorowi zmiany mogą wydać się raczej kosmetyczne. Kwestii traktowania kobiet w Kościele nie rozwiązują. Na wokandzie synodu nie stanie sprawa wyświęcania kobiet, bo sam Franciszek jest przeciw.
Franciszek przeszedł tomografię klatki piersiowej, a także test na koronowirusa. Pozostanie w rzymskiej klinice Gemelli co najmniej kilka dni.
Masy wciąż kochają Franciszka, szczególnie na Globalnym Południu. Ale z biegiem czasu jego wizerunek stracił blask, a w sprawie wojny w Ukrainie papież wykonuje gorszące uniki.